Pisarz Julian Kornhauser 10 lat temu dostał udaru. Od tego momentu porusza się na wózku inwalidzkim. – Tata jest niesamodzielny, a mama wspaniała, nie wiem, czy ktokolwiek inny sprostałby

KŁAMSTWO KIELECKIE Z "WIERSZEM O ZABICIU DR KAHANE W TLE". POGROM UBECKI A NIE KIELECKI. "DZIELNI CHŁOPCY Z ORZEŁKAMI NA CZAPKACH DOBIJAJĄ DZIEWCZYNKI ŻYDOWSKIE RURKAMI NA ODLEW" - JULIAN KORNHAUSER - WIERSZ O ZABICIU DR KAHANE. WYROKI ZZA BIURKA ŻYDOWSKICH ZBRODNIARZY UB I MO. ŻYDOWSKI KAT UB ADAM HUMER WYDAWAŁ ZZA BIURKA DYSPOZYCJE "POGROMU KIELECKIEGO". "DZIELNI CHŁOPCY Z ORZEŁKAMI NA CZAPKACH DOBIJAJĄ DZIEWCZYNKI ŻYDOWSKIE RURKAMI NA ODLEW" - JULIAN KORNHAUSER - "WIERSZ O ZABICIU DR KAHANE". To nie „mieszczanie kielczanie” zabili doktora Kahanego (i inne ofiary tzw. "pogromu kieleckiego" 4 VII 1946 r.), lecz Żydzi z MO i KBW.. Na rozkaz! Wśród „morderców zza biurka” byli ludzie różnych narodowości, Polacy, Ukraińcy (np. tow. Adam Umer, potem znany jako Adam Humer żydowski kat ) i Rosjanie, a także inni Żydzi. ADAM HUMER - STALINOWSKI ZBRODNIARZ WOJENNY, ŻYD - SKAZANY W III RP W stalinowskiej Polsce jeden z najbardziej wpływowych, a zarazem okrutnych ubeków. Był panem życia i śmierci wielu polskich patriotów. Jego nazwisko budziło wśród więźniów bezpieki powszechną grozę. Adam Humer prowadził najważniejsze dla komunistycznej partii i państwa śledztwa polityczne - pisze Tadeusz Płużański w artykule dla To on nadzorował sprawy przeciwko powojennemu antykomunistycznemu podziemiu: pięciu kolejnym zarządom Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość oraz trzem komendom Narodowych Sił Zbrojnych. To on rozpracowywał opozycyjne Polskie Stronnictwo Ludowe, przesłuchując jej prezesa Stanisława Mikołajczyka. Większość śledztw kończyła się wyrokami śmierci podczas sfingowanych procesów. Adam Humer zatwierdził akt oskarżenia wobec rtm. Witolda Pileckiego, zamordowanego następnie strzałem w tył głowy w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Taka sama śmierć spotkała też przedwojennego polityka narodowego Adama Doboszyńskiego, nad którym Humer znęcał się ze szczególnym bestialstwem. Innego narodowca - Tadeusza Łabędzkiego 9 czerwca 1946 r. zakatował na śmierć, a jego ciało zostało następnie wywiezione potajemnie z aresztu przy ul. Rakowieckiej i zrzucone do bezimiennego dołu śmierci na warszawskiej "Łączce". Adam Humer osobiście torturował również więźniów-księży, w tym ordynariusza kieleckiego, biskupa Czesława Kaczmarka, któremu podczas pokazowego procesu komuniści zarzucili szpiegostwo na rzecz Stanów Zjednoczonych i Watykanu. Tego, jak zniszczyć człowieka, uczył się w swojej prawdziwej ojczyźnie: ZSRS, prawdopodobnie w eksperymentalnej jednostce zajmującej się "praniem mózgu": obozie NKWD nr 388 w Stalinogorsku (dziś Nowomskowsk w środkowej Rosji). DZIAŁALNOŚĆ ANTYPOLSKA Adam Humer urodził się w 1917 r. w Camden w USA jako Adam Teofil Umer, w polsko-żydowskiej rodzinie Otylii i Wincentego. W bezpiece dochrapał się stanowiska wicedyrektora Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i stopnia pułkownika. Ojciec Wincenty został zabity z wyroku Polskiego Państwa Podziemnego 31 maja 1946 r. w Kmiczynie na Lubelszczyźnie, gdzie jako przedstawiciel nowej komunistycznej władzy przeprowadzał reformę rolną i agitował za referendum ludowym. Wtedy wyroki śmierci wydano również na Adama i jego brata Edwarda, nie zostały one jednak wykonane. Adam miał jeszcze dwie siostry: Wandę i Henrykę Umer - również komunistyczne działaczki PPR. Już w czasie studiów Adam Umer wstąpił do Komunistycznego Związku Młodzieży Zachodniej Ukrainy, co po 1944 r. zaprowadziło go - w sposób dla funkcjonariuszy komunistycznych naturalny - do PPR i PZPR. Przed wojną był zaangażowany w zamachy na urzędników państwowych II Rzeczpospolitej, żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego. Nie trzeba chyba dodawać, że była to działalność jednoznacznie antypolska. KIELCE - PROWOKACJA SOWIECKA POGROM UBECKI A NIE KIELECKI POLACY TO ANTYSEMICI MORDERCY ŻYDÓW Kiedy we wrześniu 1939 r. Tomaszów Lubelski, gdzie mieszkał, zajęła armia sowiecka, Adam Humer mógł ujawnić się i oficjalnie wystąpić jako wróg Polski. Aby swoim kolegom-komunistom pomóc obalić "pańską, burżuazyjną Polskę", razem z innymi członkami KZMZU zorganizował Powiatowy Komitet Rewolucyjny i został jego wiceprzewodniczącym. Po wyjeździe w połowie października 1939 r. do Lwowa wstąpił na kurs prawa na Uniwersytecie Lwowskim, gdzie został "brygadierem grupy propagandowej". Od marca 1941 r. członek Wszechzwiązkowego Leninowskiego Związku Młodzieży Komunistycznej we Lwowie. Po powrocie do Tomaszowa Lubelskiego ukrywał się, a z chwilą sowieckiego "wyzwolenia" w 1944 r. organizował terenowe Rady Narodowe. W jednej z nich - Powiatowej Radzie Narodowej w Tomaszowie Lubelskim - został kierownikiem Wydziału Propagandy i Informacji. W Tomaszowie Lubelskim również - 12 września 1944 r. - rozpoczął "służbę" w bezpiece. Wtedy jeszcze używał rodzinnego nazwiska Umer. W tomaszowskim UB pracował razem ze wspomnianym młodszym bratem Edwardem Umerem. Walczyli z "bandami", czyli Podziemiem Niepodległościowym. Po nieudanym zamachu podziemia na ich szefa - Aleksandra Żebrunia, Umerowie przenieśli się do Lublina. Tu też zwalczali "bandy". Od września 1944 r. do lutego 1945 r. Adam Umer był kierownikiem sekcji śledczej Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie. Potem bracia przenieśli się do Warszawy. Obaj, jako wybitni specjaliści od łamania kręgosłupów, bez trudu znaleźli pracę w centrali resortów siłowych. Edward Umer trafił do Informacji Wojskowej, Adam Umer do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Wtedy, zapewne po to, aby zmylić trop zamachowców, do nazwiska dodał sobie "H" i został Humerem. W stolicy dochrapał się stanowiska wicedyrektora Departamentu Śledczego MBP. Nie prowadził wyłącznie pracy "biurowej", czyli przesłuchań. Prócz zwalczania "reakcyjnego podziemia" był obecny np. podczas tzw. POGROMU KIELECKIEGO w lipcu 1946 r. - prowokacji sowieckich służb specjalnych mającej pokazać światu, że POLACY TO ANTYSEMICI, MORDERCY ŻYDÓW. Józef Dusza, podpułkownik UB, tak zeznawał o stalinowskich metodach śledczych: "Od chwili, gdy zacząłem pracować na Mokotowie, zetknąłem się z faktami bicia więźniów. (...) Tych metod nauczyłem się od swych przełożonych, którzy sami bili więźniów. Przychodzili oni w czasie przesłuchań i sami bili oraz dawali nam polecenia bicia więźniów. Byli to między innymi Różański, Czaplicki, Humer, Serkowski, Imiołek vel Śliwa i wielu innych, których nazwisk nie pamiętam. Były wypadki, których dokładnie nie pamiętam, że już na Koszykowej przywożono pobitych więźniów. Wszyscy oficerowie śledczy stosowali w różnych fazach i różnych rozmiarach niedozwolone metody. Taka była atmosfera i takie nastawienie otrzymywaliśmy od swoich przełożonych". Żyjący do dziś w Warszawie Wiktor Leszkowicz, w stalinizmie wicedyrektor Departamentu Śledczego MBP, podpułkownik bezpieki, podczas procesu Humera w III RP zeznawał jako świadek. Leszkowicz potwierdzał, że pamięta swojego przełożonego, ale pytany o konkretne sprawy i rozkazy, dostawał amnezji. Żadnych metod śledczych stosowanych przez Humera i wymaganych przez niego wobec podwładnych nie kojarzył. Czyli, innymi słowy, Leszkowicz nie miał pojęcia, co działo się w jego pracy, a więc w areszcie śledczym MBP przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Katowany w śledztwie as polskiego lotnictwa, Stanisław Skalski, zapamiętał: "Wszedł z różnego kalibru gumami major Szymański. Midro, Szymański, Serkowski i Humer znęcali się nade mną. Bity od pięt do głowy straciłem poczucie czasu. Nagi znalazłem się w odchodach karceru". ADAM DOBOSZYŃSKI Adam Humer prowadził również sprawę narodowca Adama Doboszyńskiego. Potem zeznawał przeciwko niemu przed stalinowskim sądem, potwierdzając, że "osobiście przesłuchiwał" oskarżonego. Stwierdził, że Doboszyński początkowo "był arogancki i odmawiał zeznań", ale w końcu, przytłoczony wiedzą i dociekliwością śledczych, musiał powiedzieć prawdę. Po przyznaniu się do winy Doboszyński miał się zwierzyć Humerowi: "Jestem szczęśliwy, że mogę po tylu latach zrzucić nareszcie ten kamień z serca, zrzucić z siebie tę zmorę, która mnie dręczyła przez szereg lat". Przed sądem Doboszyński mówił co innego, tak relacjonując swoje śledztwo nadzorowane przez Humera: "Przyszedł moment, że władze śledcze wysunęły zarzut mojej współpracy z wywiadem niemieckim, jak wnioskowałem, opierając się na fałszywych zeznaniach Kowalewskiego ["agent celny", czyli kapuś w celi - TP]. Przez dłuższy czas opierałem się i nie chciałem się przyznać do tego faktu, który nie jest prawdą. W miarę moich rozmów z oficerami śledczymi przekonałem się, że władze śledcze mają całą koncepcję mojej współpracy. [...] Walczyłem dalej. Wtedy rozpoczęła się na mnie presja fizyczna [...] 4 doby byłem bity i męczony bez przerwy. [...] Po tych 4 dobach widząc, że wyjdę z tych męczarni w najlepszym dla mnie razie ze zdrowiem zrujnowanym tak, że nawet wyrok uniewinniający będzie dla mnie bez wartości [...] postanowiłem przyznać się do czynów niepopełnionych. [...] Śledztwo trwało przez dwa lata. Musiałem brnąć dalej i komponować, bo byłem zagrożony w każdej chwili tym, że ponownie zaczną się represje". Jadwiga Malkiewiczowa (siostra Doboszyńskiego, więziona na Mokotowie w ramach odpowiedzialności rodzinnej i bardzo brutalnie traktowana), w książce "Wspomnienia więzienne" napisała: "Widząc przed sobą mikrofony [na sali sądowej - TP], Adam wierzył, być może, że radio transmituje w całości jego słowa [przekazy radiowe, podobnie jak późniejszy stenogram z procesu, też zostały spreparowane - TP]". ODPOWIEDZIALNOŚCI NIE PONOSI Zwolniony ze stanowiska 31 grudnia 1954 r., z resortu 31 marca 1955 r. W piśmie płk Mikołaja Orechwy, dyrektora Departamentu Kadr i Szkolenia MBP/Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego z 8 stycznia 1955 r. czytamy: "Ppłk Humer był długoletnim V-Dyrektorem Departamentu Śledczego w b. MBP i na nim ciąży odpowiedzialność za wadliwe metody w pracy oraz wszystkie braki tamtego odcinka. Jednak jak ustaliła Komisja wyłoniona przez Biuro Polityczne KC PZPR ppłk Humer za niedozwolone metody w śledztwie osobiście odpowiedzialności nie ponosi." Czyli sprawę zbrodni Adama Humera zamieciono pod dywan, a wiadomo, że nie tylko tolerował znęcanie się nad aresztowanymi, ale znęcał się nad nimi osobiście. Po zwolnieniu z bezpieki Humer został przeniesiony do Ministerstwa Rolnictwa, w którym pracował na stanowisku starszego radcy w Gabinecie Ministra. Szybko wrócił jednak do resortu (przemianowanego z UB na SB), pełniąc funkcję oficjalnego doradcy, specjalizującego się w zwalczaniu polskiego ruchu narodowego. Władze PRL odznaczyły go Krzyżem Kawalerskim i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Otrzymywał emeryturę dla zasłużonych, cieszył się przywilejami kombatanckimi. W 1992 r. został tymczasowo aresztowany, a dwa lata później skazany na dziewięć lat więzienia za wymuszanie zeznań torturami. Udowodniono mu udział w wielu przesłuchaniach, upokarzanie, głodzenie i torturowanie więźniów politycznych. Zeznająca na procesie szyfrantka AK Maria Hattowska zapamiętała, jak Humer kopał ją i bił nahajką zakończoną metalową kulką w krocze. Po 150 uderzeniach w nerki zmęczył się i oddał narzędzie innym, by bili ją dalej. W trakcie innego przesłuchania - zeznawała - zadzwonił telefon, Humer podniósł słuchawkę i powiedział, że nie wróci do domu na kolację, bo jest bardzo zajęty. Po chwili znów przystąpił do bicia. Będącą już w agonii dziewczynę cudem odratował lekarz. Oczywiście Humer utrzymywał, że w przesłuchaniu Hattowskiej nigdy nie brał udziału. W 1996 r., po apelacji złożonej przez obrońców, Sąd Wojewódzki w Warszawie (drugiej instancji) zmniejszył mu wyrok do siedmiu i pół roku więzienia. Okazało się, że zgodnie z kodeksem karnym z 1932 r., który obowiązywał również w latach 50., kiedy oskarżony popełnił zarzucane mu przestępstwa, jest to najwyższa kara, jaką mógł otrzymać. Dokumentalistka Alina Czerniakowska, która filmowała proces Adama Humera, wspomina: "Napluł mi na kamerę, mam taki kadr. Jak byli funkcjonariusze UB wychodzili z sądu, to ludzie ustawili się szpalerem i mówili o nich, że to są bandyci, łobuzy. Humer był cyniczny, machnął ręką, że jego to w ogóle nie obchodzi. Oskarżycielem posiłkowym była wtedy pani mec. Izabela Skorupkowa. Powiedziałam jej wtedy, może naiwnie, że w każdym z tych zbrodniarzy, Humerze i kolegach jest jakaś odrobina człowieczeństwa, że wiedzą, że robili źle. Ona mi odpowiedziała, że tam nikogo takiego nie ma, że oni są do szpiku kości zepsuci, że to są bandyci, którzy dziś zrobiliby to samo." Wyrok na Humera stał się potem precedensem w ściganiu zbrodni komunistycznych i zbrodni przeciwko ludzkości, które nie ulegają przedawnieniu. Jednak ten ubecki oprawca, jako jeden z nielicznych trafił - i to na moment - za kraty. Zmarł podczas przerwy w wykonywaniu kary w listopadzie 2001 r. w Warszawie. Tadeusz Płużański JULIAN KORNHAUSER - WIERSZ O ZABICIU DR KAHANE A poniżej wiersz Juliana Kornhausera, ojca Pierwszej Damy, teścia prezydenta Andrzeja Dudy. Julian Kornhauser - poeta, prozaik, krytyk literacki, znawca i tłumacz literatury serbo-chorwackiej, profesor Instytutu Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jeden z czołowych reprezentantów poetyckiej Nowej Fali lat 70. W ramach projektu udostępnimy jego tom z 1978 roku pt. "Zjadacze kartofli". Od lat wiersz Juliana Kornhausera (prywatnie ojca Agaty Kornhauser - Dudy) opublikowany w zbiorze „Kamyk i cień” wpisuje się w komunistyczną narrację o rzekomo spontanicznym ataku polskiej ludności Kielc na ocalałych z Holokaustu Żydów. PROWOKACJA KIELECKA 1946 PODTRZYMYWANA DO DZISIAJ WIERSZ O ZABICIU DOKTORA KOHANE "A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie, żeby pana swego, Seweryna Kahane, zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami! Boże że go pożałuj i wszech synów Dawidowych iże tako marnie zeszli od nierównia swojego! Chciałci i jego bracia miła królowi służyć swą chorągiew mieć, ale żołnierze dali go zabić. Żołnierze, milicjanci, kieleccy rodzice świętości nie mieli, bezbronne dzieci zatłukli! Zabiwszy, ulicami powlekli, bić Żydów krzyczeli, Polacy, kielczanie jako psy kłamacze. Okrutność śmierci poznali, szkarady posłuchali, krwią splamili przyjacioły, na bruk ich wyrzucili. Bóg Polaków zamknięty w obozie, w baraku drży, gdy dzielni chłopcy z orzełkami na czapkach dobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew" KRYTYKA LITERACKA UTWORU Utwór zapewne nie liryczny. Twarda dramatyczna epika, a jako taka powinna służyć faktom - prawdzie. Uogólnia zbrodniarzy "(...) kielczanie jako psy klamacze(..)." (...) zabiwszy, ulicami powlekli, bić Żydów krzyczeli(...)"."(...) A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie, żeby pana swego Seweryna Kahane zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami!(...)". Takie wersy przypominają Wisławę Szymborską, tu metaforycznie "(...) Lenin nowego człowieczeństwa Adam(...)". Ujmując ogólnie literacko formę, utwór nawet nie jest wierszem, lecz grafomańską prozą epicką w całości prezentującą "Kłamstwo kieleckie". zwieńczone atakiem na żołnierzy Podziemia Niepodległościowego, którzy nic wspólnego nie mieli z tzw. pogromem kieleckim. Tu cytat - "(...) Bóg Polaków zamknięty w obozie, w baraku drży, gdy dzielni chłopcy z orzełkami na czapkach dobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew(...)". Nie jest to wiersz lecz proza. Zapewne autor miał na myśli prozę liryczną, lecz wyraźne jest tu naśladownictwo obrazoburczego "Malowanego ptaka" Jerzego Kosińskiego(Józefa Lewinkopfa), który w obliczu sławy autora stał się pierwszym atakiem na Polskę i Polaków. Zapoczątkował on serię ataków na Polskę obarczających Polków odpowiedzialnością za Holokaust, mord 3 milionów Żydów polskich Całej w wywiadzie dla "Rzeczypospolitej", w następnych publikacjach Jana Tomasza Grossa z Ireną Grudzińską - Gross, "Sąsiedzi", "Strach", "Złote żniwa", czy też "Jest taki piękny, słoneczny dzień" Barbary Engelking - Boni, żony esbeka Michała Boni TW "Znak", doradcy premiera w rządzie Donalda Tuska, który również donosił na Tadeusza Mazowieckiego. Jerzy Kosiński za ten fałsz historyczny zapłacił wysoką cenę. Popełnił samobójstwo, gdy okazało się, iż nie on jest autorem tego paszkwilu podszywającego się pod jego autorstwo za co wysko zaplacił figurantom literackim. Następna książka Jerzego Kosińskiego okazała się plagiatem "Kariery Nikodema Dyzmy" za co został wydalony z amerykańskiego Pen Clubu. Wydało się, iż Kosiński nie jest twórcą, oczywiście też nie literatem. W literaturze pięknej dozwolony jest mistycyzm liryczny, ale już nie kłamstwo historyczne naruszające czyjeś dobra, niezależnie od formy utworu. Takie przesłanie kłamstwa historycznego odzwierciedla "Wiersz o zabiciu dr Kohane". Jest paszkwilem na Polskie Państwo Podziemne, na Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych) ratujących życie również obywatelom polskim pochodzenia żydowskiego na przykładzie obozu koncentracyjnego w Holiszowie, gdzie Żołnierze Wyklęci wyzwolili z hitlerowskiej kaźni europejskie Żydówki z Polski narażając własne życie. Prowokacyjny tekst obrony kłamstwa kieleckiego przez autora Juliana Kornhausera jest w tej formie i treści aż nader oczywisty. Rzekomy pogrom Żydów w Kielcach był pogromem ubeckim i NKWD, jak wskazują badania i historyczne fakty. Uczynić z Polaków antysemitów i morderców usiłuje przede wszystkim propaganda komunistyczna i żydowskiego lobby w Stanach Zjednoczonych, żądającego od Polski 65 miliardów dolarów amerykańskich tytułem restytucji mienia żydowskiego. Owe żądania idą w parze z rabunkami prywatyzacyjnymi w Polsce w Warszawie dokonane pod przewodem Żydówki Hany Grundbaum vel Hanny Gronkiewicz -Waltz, wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej, obecnej wieloletniej prezydent Warszawy, której mąż za jej wiedzą ukradł kamienicę przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie wartości wielu milionów złotych. Żyd Julian Kornhauser - poeta, prozaik, krytyk literacki swoim tytułem "Wiersz o zabiciu dr Seweryna Kahane" zaprzecza przesłaniom polskiej literatury pięknej, a tym samym wplata się w krąg zajadłych wrogów Rzeczypospolitej Polskiej i nie może być uważany za polskiego poetę, prozaika, a do krytyka literackiego owa postać nie ma odniesienia. PREZYDENT ANDRZEJ DUDA O WIERSZU JULIANA KORNHAUSERA "WIERSZ O ZABICIU DR KAHANE" Wirtualna Polonia: Ceni pan twórczość swojego teścia Juliana Kornhausera? - Bardzo. WP: Zacytuje pan fragment jakiegoś jego wiersza? - Cicho, pusto, złoty świecznik błyszczy się jak oko lisa... WP: Na pewno dotarły do pana zarzuty o antypolski charakter jednego z jego utworów. - Nie jest to utwór antypolski. Uważam, że artysta ma prawo wyrażać swoje odczucia. ŻYDOM KOMUNISTOM NIE PRZESZKADZAŁO, ŻE ZGINĄ ICH RODACY WYZNAWCY MOZAIZMU Takie kłamstwo jest w Polsce karalne. Dzisiejsze badania pokazują aż nadto dobitnie, że nie zabijali Kielczanie. Ani nie organizowali tego pogromu. Winni są oni sami prowadząc politykę napędzania obywateli Izraelowi, który miał powstać w 1948 roku To już jest udowodnione. Kielczanie jak i polski rząd powinien założyć sprawę sądową. Szczególnie uderza to w Pana Prezydenta RP Andrzeja Dudę i jego małżonkę Agatę Kornhauser - Dudę. Stawia ją w sytuacji dwuznacznej. Jako żona prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej powinna się odnieść do takiego kłamstwa. Rzeczywiście stawia ją to w trudnej sytuacji. Albo opowie się po stronie prawdy, wówczas zaprzeczy własnemu ojcu, ale stanie w prawdzie i w obronie godności Polaków, albo po stronie kłamstwa. Milczenie w tej tak dramatycznej treści - kłamstwie nie mającego nic wspólnego z literaturą piękną nie przystoi Pierwszej Damie. Czy to jest znowu sterowane przez żydowską politykę? Synowie kłamstwa kręcą sami sobie bicz. Kto ich wpędza w te wszystkie kłamstwa? Znowu ten biedny naród żydowski daje się manipulować. Co oni robią z tymi ludźmi? Polska jest ostatnim krajem, który ich jeszcze toleruje. To że zrezygnowali z przeprowadzenia zamachu terrorystycznego podczas ŚDM powstrzymała chyba jedynie krucjata róźańcowa za ojczyznę. Inaczej byłaby to kropla przelewająca dzban. Jednak tą kroplą może być każde dalsze kłamstwo i oskarżenia rozpowszechniane w całym świecie. Żydzi powinni się otrząsnąć z tego swojego serwilizmu i totalitaryzmu. Wszak żyją w Polsce już tyle lat, że jakiś cień Prawdy powinien do ich umysłów już trafić. Opracował Aleksander Szumański krytyk literacki, dziennikarz niezależny akredytowany (USA) w Polsce w latach 2005 - 2012, - korespondent światowej prasy polonijnej, "Głos" Toronto, "Kurier" Chicago, "Wiadomości Polonijne" Jahannesburg, "Lwowskie Spotkania", "Dziennik Związkowy" Chicago, "Lwów i Kresy" Londyn, "Głos Kresowian" Warszawa, "Orzeł Biały" Lublin; "Wołanie z Wołynia" Łuck, "Radość wiary" Lwów, "Wołyń bliżej" Janów Lubelski, "Wici Polonijne" Tarnów - Warszawa; lata 2005 - 2012, "Warszawska Gazeta" Warszawa 2012 - 2015, "Nasza Polska" do 2015,"Nasz Dziennik" 2002, 2005. Aleksander Szumański, rocznik 1931, świadek historii ścigany i skazany na śmierć przez okupantów niemieckich. Kombatant - Osoba Represjonowana - zaświadczenie o uprawnieniach Kombatantów i Osób Represjonowanych nr B 18668/KT3621

Relevant books, articles, theses on the topic 'Wiersze.' Scholarly sources with full text pdf download. Related research topic ideas.
- Czy złoży Pan krytykę wiersza swojego teścia Juliana Kornhausera o mordowaniu żydowskich dziewczynek pałkami przez żołnierzy Polski Podziemnej w czasie tzw. pogromu kieleckiego?Jest to kłamstwo historyczne i literackie, ubliżające Narodowi Polskiemu. Czas naprawiać krzywdy nam ów "literacki" paszkwil Pana teścia Juliana Kornhausera:WIERSZ O ZABICIU DOKTORA KAHANE"A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie,żeby pana swego, Seweryna Kahane,zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami!Boże że go pożałuj i wszech synów Dawidowychiże tako marnie zeszli od nierównia swojego!Chciałci i jego bracia miła królowi służyćswą chorągiew mieć, ale żołnierze dali go milicjanci, kieleccy rodziceświętości nie mieli, bezbronne dzieci zatłukli!Zabiwszy, ulicami powlekli, bić Żydów krzyczeli,Polacy, kielczanie jako psy śmierci poznali, szkarady posłuchali,krwią splamili przyjacioły, na bruk ich Polaków zamknięty w obozie, w barakudrży, gdy dzielni chłopcy z orzełkami na czapkachdobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew".Napisał Julian Kornhauser (ur. 20 września 1946 w Gliwicach) – polski poeta, prozaik, krytyk literacki, eseista, autor książek dla dzieci, znawca i tłumacz literatury serbskiej i chorwackiej, współtwórca grupy literackiej „Teraz”, profesor nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest jednym z najbardziej znanych przedstawicieli poetyckiej Nowej Fali z lat 70. XX wieku. Ojciec Pierwszej Damy Pani Agaty Kornhauser - Dudy. Wiersz jest ogniwem cyklu "Żydowska piosenka" z tomu Kamyk i za: J. Kornhauser, Wiersze zebrane, pod red. A. Glenia i J. Kornhausera,Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2016, s. 426. Redakcja Adam Zagajewski, Stanisław Barańczak, Ryszard Krynicki - "Strony Poezji - Monografie"."Monografie w toku. Kompendia multimedialne" pod redakcją Pawła Czy tak kłamliwie może przebiegać edukacja historyczna w suwerennej i niepodległej Polsce?- Czy Pan Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej na taką "edukację " zezwala?Powyższe pytania zadaję Panu Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej jako kombatant i członek Środowisk Aleksander Szumański , świadek historii - dziennikarz niezależny, korespondent światowej prasy polonijnej, akredytowany (USA) w Polsce w latach 2005 - 2012, ścigany i skazany na śmierć przez okupantów - Osoba Represjonowana - zaświadczenie o uprawnieniach Kombatantów i Osób Represjonowanych nr B 18668/ ( )
Prezentujemy klip Oli Wasilewskiej do „Wiersza o dzieciach”, jednej z próz poetyckich Jakuba Kornhausera, pochodzącej z wydanej w 2021 roku książki „Krwotoki
NIEJASNE MORALNE SPRAWY ANDRZEJA DUDY W "Naszym Dzienniku" z 10 -12 listopada 2017 roku ukazał się wywiad przeprowadzony z Prezydentem RP Andrzejem Dudą. Oto najważniejsze fragmenty owego wywiadu: - chcę reformy wymiaru sprawiedliwości; chcę pozytywnych zmian, ale muszą one Polakom gwarantować bezpieczeństwo - deklaruje prezydent Andrzej Duda. - Niema kwestii spornych, a jedynie w pewnych aspektach są jeszcze różne punkty widzenia. - Osiągnięto konsensus co do sposobu wyłaniania członków Krajowej Rady Sądownictwa? - W zasadzie tak. - Prof. Stanisław Piotrowicz wypowiada się w odmiennym tonie. - Nie bardzo rozumiem dramatyzm tych wypowiedzi i powiem szczerze, że jestem tym zaniepokojony(...) w 80 procentach osiągnięto porozumienie. - Te 80 procent obejmuje najtrudniejsze kwestie? - Można powiedzieć, że najtrudniejsze, skoro nadal są negocjowane. - Kiedy możemy spodziewać się finalnego konsensusu? - Jeżeli będzie tylko dobra wola po stronie PiS, to w ciągu kilku tygodni. - NAJWAŻNIEJSZA WYPOWIEDŹ: - Jeśli tak się nie stanie, to nie waham się powiedzieć, że Prawo i Sprawiedliwość porzuci reformę sądownictwa. - Skąd zatem ten rodzaj klinczu, którego obywatele nie rozumieją, bo chodzi przecież o reformę o przełomowym, historycznym znaczeniu? - Ja tego też nie rozumiem. Prawie dwa lara czekaliśmy na projekty ustaw. W tydzień po awanturze sejmowej zostały one uchwalone. Nie mogłem zaakceptować tak wielkiej władzy prokuratora generalnego. To było jedno z podstawowych zastrzeżeń jako prezydenta. - Co zatem wydarzyło się wcześniej, przed wniesieniem ustaw do Sejmu? - To bardzo dobre pytanie. Próbowano mnie ominąć jako prezydenta. - Chciano na Panu Prezydencie wymusić podpisanie ustaw? - Tak to do dziś odbieram. - Wiele osób, które popierały weto Pana Prezydenta, po kroku Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie asesorów zaczyna nabierać wątpliwości, czy nie lepiej było wprowadzić tę radykalną reformę. - Czy minister Sprawiedliwości nie wiedział jak Krajowa Rada Sądownictwa zaatakowała mnie jeszcze w 2015 roku, gdy odmówiłem dziesięciu nominacji sędziowskich? Dlaczego aż dwa lata zajęło na przygotowanie ustawy w tej sprawie? Akademickie Kluby Obywatelskie zwracają się do Pana Prezydenta o pilne podpisanie ustaw reformujących polski wymiar sprawiedliwości. Na reformy te społeczeństwo polskie oczekuje ponad ćwierć wieku. Przyjęte w ustawach rozwiązania prawne dają nadzieję na istotną zmianę funkcjonowania władzy sądowniczej w naszym kraju i równego traktowania wszystkich obywateli bez względu na status majątkowy i pozycję społeczną. Nie naruszają one w niczym podstawowej zasady państwa prawa, czyli trójpodziału władzy, ponadto są podobne lub analogiczne do rozwiązań funkcjonujących w wielu krajach Unii Europejskiej. Proponowana reforma sądownictwa stwarza warunki do ostatecznego zerwania z dziedzictwem merytorycznym, organizacyjnym i kadrowym funkcjonującym dotychczas, a będącym bezpośrednią kontynuacją czasów PRL-u. Organizowane przez totalną opozycję protesty przeciwko podejmowanym zmianom, w tym najważniejszy zarzut łamania trójpodziału władzy, nie mają obiektywnego, merytorycznego uzasadnienia. Są natomiast obroną interesu grupowego środowisk, które od czasu okrągłego stołu były beneficjentami pozornego urynkowienia gospodarki Polski. Środowiska te tolerowały aferalny i korupcyjny sposób organizowania życia społecznego i ekonomicznego kraju czerpiąc nienależne profity. Obecnie boją się utraty uprzywilejowanej pozycji oraz przejęcia steru rządów przez uczciwych ludzi spoza swojego układu. Środowiska te szermują obecnie hasłami obrony praworządności i konstytucji. Pozostaje to w całkowitej sprzeczności z brakiem reakcji na liczne afery i przejawy korupcji w życiu gospodarczym i społeczno-politycznym, które jeśli były wykryte, pozostawały bez konsekwencji. Reforma wymiaru sprawiedliwości jest jednym z najważniejszych i koniecznych elementów uzdrowienia życia narodowego i państwowego w Polsce, a równocześnie stwarza szansę realnego i symbolicznego zerwania z czasami PRL-u. My, ludzie nauki skupieni w Akademickich Klubach Obywatelskich z całą mocą popieramy wszelkie działania Rządu i Pana Prezydenta prowadzące do naprawy Rzeczypospolitej. Prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak – Przewodniczący AKO Poznań Prof. dr hab. inż. Artur Świergiel – Przewodniczący AKO Warszawa Prof. dr hab. Ryszard Kantor – Przewodniczący AKO Kraków Prof. dr hab. Michał Seweryński – Przewodniczący AKO Łódź Prof. dr hab. inż. Bolesław Pochopień – Przewodniczący AKO Katowice Prof. dr hab. Jerzy Głuch – członek Zarządu AKO Gdańsk Prof. dr hab. Waldemar Paruch – Przewodniczący AKO Lublin Prof. dr hab. Jacek Piszczek – Przewodniczący AKO Toruń oraz 2231 podpisów poparcia dla listu w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości. Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu. KRZYSZTOF WYSZKOWSKI CZŁONEK KOLEGIUM IPN Krzysztof Wyszkowski, członek Kolegium IPN: – Po pierwsze: nie wypada – szczególnie w tak ważnej sprawie chować się pod spódnicą Zosi Romaszewskiej. Po drugie – dostrzegam w tym pewną naiwność, niedojrzałość. Prezydent gołosłownie zarzucił Prawu i Sprawiedliwości, że chciało przywrócenia dominacji prokuratora generalnego nad całym wymiarem sprawiedliwości itd. Powtarzał jakieś nieprawdziwe, zmyślone zarzuty po to, aby uzasadnić w jakiś sposób decyzję, która zdaje się, była podyktowana jedynie naiwnym wyobrażeniem o sposobie, w który można zapewnić sobie drugą kadencję. Z drugiej strony, prezydent na każdym kroku był oskarżany przez opozycję i jej sympatyków o niesamodzielność, nazywany „marionetką Jarosława Kaczyńskiego”, „długopisem”. Może to była raczej próba pokazania, że jest niezależnym prezydentem? Używając cytatu z Szekspira: "Biada podrzędnym istotom, kiedy wchodzą między ostrza potężnych szermierzy". Z jednej strony mamy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele, z drugiej – opozycję totalną, która reprezentuje interesy znacznie potężniejsze, niż ona sama, czyli interesy wrogiej Polsce zagranicy – zarówno tej ze Wschodu, jak i różnych lobby z Zachodu, zwłaszcza z Niemiec. Są to naprawdę silniejsi, bardziej doświadczeni, bardziej wytrawni gracze. Prezydent, by to dobrze zobrazować „wkłada palce między drzwi”. Boleśnie to odcierpi, ale trudno. Jak się okazało, wybraliśmy na prezydenta człowieka niedojrzałego. Oczywiście, wierzę, że ma poczucie słuszności, zobowiązań, jednak nie zmienia to faktu, że jego niedojrzałość będzie nas wszystkich drogo kosztować. – Czy Pana zdaniem uspokoi to nastroje, czy też prezydenckie weto będzie wykorzystane przez opozycję jako kolejne narzędzie do uderzania w PiS? – Prezydent sam to zrobił, zresztą bardzo mocno. Zastanawiam się, na ile świadome było przywołanie tu imienia śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie było to oczywiście tak wulgarne i agresywne, ale jednak odniesienie się do tego, co robią chuligani z totalnej opozycji, prowokując Jarosława Kaczyńskiego, poprzez nierzetelne cytowanie wyimaginowanego stanowiska jego brata, poprzez zarzucanie prezydentowi PiS sprzeniewierzenia się woli brata. – Bardzo dziękuję za rozmowę. ZŁY RUCH PREZYDENTA. RADYKALNA REFORMA SĄDOWNICTWA BYŁA JEDNĄ Z JEGO NAJWAŻNIEJSZYCH OBIETNIC. To co się obecnie odbywa nie tylko w miastach Polski, łącznie z atakami na Polskę Parlamentu Europejskiego i wypowiedziami polityków światowych nie ma nic wspólnego z reformą sądownictwa w Polsce. Pod jej płaszczykiem dąży się do rozbicia w łonie partii PiS i tym samym do obalenia rządu premier Beaty Szydło. I o to chodzi opozycji totalnej zacierającej ręce z decyzji veta prezydenckiego. Prezydent Andrzej Duda wykonał najmocniejszy ruch polityczny od początku kadencji. W kluczowym momencie walki o reformę sądownictwa, w chwili gdy totalna opozycja otwarcie próbuje siłowo przejąć parlament, gdy wulgarnie straszy niepokornych wobec systemu III RP dziennikarzy, Andrzej Duda zdecydował się na faktyczną blokadę części pisowskich propozycji. Można zrozumieć dążenie prezydenta do szukania - wpisanej w konstytucję i tradycję - roli arbitra. Szkoda jednak, że trafiło akurat na obszar będący jedną z największych bolączek współczesnej Polski, na obszar, w którym o kompromis niezwykle trudno. Tu sytuacja jest dość jasna: albo kasta sędziowska obroni swój monopol, albo zostanie zdemokratyzowana, a obywatele odzyskają możliwość wpływu na kształt sądownictwa. Sytuacja w której trzeba w Sejmie szukać 3/5 głosów do wyboru sędziego-członka KRS, bardzo ten moment oddala. Wymusza bowiem takie uśrednianie kandydatów, lub polityczne targi, że jakościowa zmiana staje się niezwykle trudna. A już warunkowanie tą zmianą podpisania ustawy o Sądzie najwyższym trudno zrozumieć. To rodzaj targu, który nie powinien mieć miejsca. Trudno to zrozumieć. Andrzej Duda został wybrany na prezydenta, bo wpisywał się w projekt radykalnej naprawy państwa. I zauważmy, że wbrew całemu hejtowi medialnemu, nawet wedle sondaży zlecanych przez nieprzychylne mu ośrodki, utrzymuje wysokie poparcie, wygrywa właściwie ze wszystkimi. Właśnie dlatego, że Polacy widzą w nim ośrodek pilnujący realizacji obietnic, nie ulegający tym wszystkim presjom, ośrodek niezłomny. Wrzucenie w tej chwili propozycji zmiany ustawy o KRS (ustawy jeszcze nie uchwalonej) niestety nie wpisuje się w ten nurt. I odpowiednio - Andrzej Duda wygra kolejną kadencję nie wtedy, gdy będzie się systemowi podlizywał, ale kiedy Polska naprawdę się zmieni. A żeby naprawdę się zmieniła konieczna jest zdecydowana reforma sądownictwa. Dzisiejsze sądy zbyt wiele przynoszą nieszczęść i nieprawości by było, jak było. Oczywiście, prezydent ma do tego prawo. Ale my mamy prawo przypomnieć, że wyborcy prezydenta Andrzeja Dudy oczekują od niego sojuszu z reformatorami. Radykalna reforma sądownictwa była jedną z jego najważniejszych obietnic. Z tego ducha wywodziła się przecież słynna „Duda Pomoc”, gdzie morze nieszczęść sądowych było największe. Może warto sięgnąć ponownie do tych materiałów, by przypomnieć sobie co nieco? Może warto zobaczyć, kto się zachwycił ruchem pana prezydenta? Nie widzę w tym gronie jego wyborców. Wciąż liczę, że tych nadziei z kampanii prezydent nie zawiedzie. autor: Michał Karnowski BERLIN W EUFORII PO WECIE ANDRZEJA DUDY ODKŁAMUJEMY HISTORIĘ TA WYPOWIEDŹ URZĘDNIKA NIEMIECKIEGO MÓWI WSZYSTKO! Nie ustają komentarze po wecie prezydenta Andrzeja Dudy, który swoją decyzją zablokował wejście w życie ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Satysfakcji z tej decyzji prezydenta nie kryje rząd w Berlinie, o czym świadczy wypowiedź sekretarza stanu w tamtejszym Ministerstwie Spraw Zagranicznych Michaela Rotha z SPD, a więc partyjnego kompana Martina Schulza – kandydata tej partii na kanclerza, który również nie ukrywał radości z takiego obrotu sprawy. Michael Roth z rozmowie z czasopismem “Die Welt” wprost przyznaje, że Niemcom chodzi o zablokowanie reformy w polskim sądownictwie. Do tego władze w Berlinie są niezmiernie zadowolone z kroku Andrzeja Dudy: To dobrze, że prezydent Duda wykorzystał swoje konstytucyjne prerogatywy. Ostatecznie chodzi jednak o to czy dzięki temu da się zatrzymać ograniczenie niezależności sądownictwa w Polsce. Roth podkreśla stanowczą postawę Komisji Europejskiej, która stwierdziła, że ani praworządność, ani sędziowska niezawisłość nie może być naruszana w kraju nad Wisłą. Skala niemieckiej buty i arogancji sięga do pochwał dla demonstrantów, którzy protestowali przeciwko reformom proponowanym przez Prawo i Sprawiedliwość, niemiecki urzędnik mówi tu o “społeczeństwie obywatelskim”. My, Europejczycy, możemy być dumni z polskiego społeczeństwa obywatelskiego, które od lat z determinacją broni naszych wspólnych europejskich wartości. Widać wyraźnie, że Berlin jest zachwycony decyzją prezydenta Andrzeja Dudy. Oprócz Rotha swoją radość wyrażał już niedługo po wecie prezydenta Dudy jego partyjny szef, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego i kandydat na kanclerza Martin Schulz. Ten znany ze swoich fanatycznie lewackich poglądów i antypolskich wypowiedzi arogancki polityk również był wniebowzięty “zwycięstwem demokracji w Polsce”. Widząc tak otwarte i bezczelne wypowiedzi niemieckich polityków mieszających się bez żadnego wahania w sprawy wewnętrzne naszego kraju, musi powrócić temat rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, która trwała aż 45 minut i odbyła się 18 lipca, a więc w ubiegły wtorek. Nie podano szczegółów tej konwersacji, ale dokładnie tego samego dnia prezydent wystąpił do własnego obozu z żądaniem wyboru członków KRS większością 3/5 głosów w Sejmie. Tymczasem rzecznik rządu Merkel Steffen Seibert powiedział, że podczas tej konwersacji poruszono temat “praworządności w Polsce”. Po reakcji ważnego urzędnika niemieckiego MSZ, który wprost wyraża zadowolenie z weta prezydenta Andrzeja Dudy i przyznaje, że liczy na zablokowanie reformy sądów coraz bardziej tajemniczo wygląda kwestia rozmowy na linii Duda-Merkel. Czy kanclerz Niemiec wpłynęła, a jeśli tak, to w jaki sposób na decyzję prezydenta o wecie? Dlaczego polskie władze nie mówiły, że tematem rozmowy był stan “praworządności w Polsce”? Te i wiele innych pytań ciśnie się na usta, widząc jakie skutki odniosło weto prezydenta, a także patrząc na niekłamaną radość rządu Angeli Merkel. Kazimierz Maciejewski -red. nacz. – portal Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża. ANDRZEJ GWIAZDA – POSPRZĄTAĆ PO PREZYDENCIE. KOSZMARNY BŁĄD PREZYDENTA RP ANDRZEJA DUDY. PORTAL WOLNYCH ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH WYBRZEŻA. Polski Parlament uchwalił trzy projekty ustaw o sądownictwie, ustawę o Sądzie Najwyższym, ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz ustawę o Ustroju Sądów Powszechnych. Owe ustawy zostały przez Parlament RP przekazane Panu Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej Andrzejowi Dudzie do podpisu. Andrzej Gwiazda: Posprzątać po prezydencie. Tomasz Wandas, Czy zawetowanie ustaw o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa przez prezydenta to nie zaskoczenie? Andrzej Gwiazda: Owe weta są zaskoczeniem absolutnym! Łagodzenie emocji należy uznać za działania rozsądne, jednak występuje tu pewne niebezpieczeństwo. To znaczy? Wydaje mi się, że pan prezydent w historii swojego życia nie miał okazji zetknąć się oko w oko z gangsterami, z ich mentalnością. Prezydent ma mentalność uczciwego człowieka i sądzi, że jeśli ustąpi, to oni też ustąpią i docenią ten gest jako złagodzenie sytuacji. Moje doświadczenie z ludźmi z tych środowisk, które nabyłem podczas walki z komuną nie pozostawiają mi innej możliwości jak stwierdzić, że ten gest prezydenta zostanie odebrany przez nich jako słabość. Jest to zatem sygnał do ataku dla tych wszystkich, którzy organizowali antydemokratyczną, siłową akcję do tej pory. Z pewnością od teraz będą oni uważać, że wystarczy na prezydenta pokrzyczeć i się cofnie – zatem w przyszłości takich ataków będzie z pewnością więcej. Czyli jakie będą tego konsekwencje? Mleko się rozlało, teraz pozostała tylko kwestia jak je powycierać. Decyzja ta pokazuje, że demokracja jest bezsilna wobec chamstwa i przemocy. Proszę sobie przypomnieć co robili politycy opozycji totalnej podczas posiedzenia Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Ich zachowanie było zastosowaniem bezpośredniego terroru – jeszcze bez ciężarówek, bez pistoletów i ładunków wybuchowych. Mocne porównanie… Przyciśnięcie stołem do ściany przewodniczącego komisji i rzucanie w niego kartkami to zdecydowanie miękki terror. Jak się dalej potoczą losy? Być może decyzja ta spowoduje, że ludzie chcący Polski wolnej i suwerennej nie będą musieli zetrzeć się na ulicach z reprezentantami kolonialistów. Dlaczego kolonialistów? Dlatego, że walka toczy się o to, czy Polska będzie wolna czy będzie kolonią. Tak jak w krajach kolonialnych ludzie, którzy popierali władzę byli finansowani, tak dziś w Polsce opozycja totalna wyraźnie czerpie korzyści majątkowe z zagranicy. Gra idzie o wielkie pieniądze, które trafią albo do Polaków, albo do tych, którym Polacy zdecydują się podporządkować. Pojawiają się liczne spekulacje dotyczące tego dlaczego prezydent te ustawy zawetował. Jedni mówią, że chciał załagodzić nastroje społeczne, inni, że znalazł w ustawach wiele błędów, a ostatni twierdzą, iż zrobił to z powodu gry jaką prowadzi z ministrem Zbigniewem Ziobro. Co Pan na to? Być może podjął tę decyzję troszcząc się o narastające emocje w opinii publicznej, ale pewności nie mam. Życzę sobie i panu prezydentowi, aby złagodzenie nastrojów się powiodło. Bardzo niepokoi mnie jednak, że pan prezydent w swoim przemówieniu używał wyłącznie nazwy „prokurator generalny”, Zbigniew Ziobro jest przede wszystkim ministrem sprawiedliwości, któremu jednocześnie podległa jest prokuratura. Prezydent użył tutaj pijarowskiego, propagandowego chwytu mówiąc „prokurator generalny”. Zupełnie inaczej brzmi, że wpływ na skład Sądu Najwyższego ma minister sprawiedliwości, a całkiem inaczej że prokurator generalny. Prezydent posłużył się manipulacją słowną, która w moim odczuciu podważa jego autorytet. Dziękuję za rozmowę. Kazimierz Maciejewski red. nacz. portalu Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża KTO KŁAMIE? Prezydent RP w drodze legislacyjnej otrzymał trzy ustawy do podpisu. W pierwszym wystąpieniu publicznym zakwestionował słusznie podwójny niezgodny ilościowo zapis liczby posłów. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapowiedział jeszcze lipcową poprawkę tego rzeczywiście drobnego błędu. W następnym wystąpieniu prezydent RP nie wyraził zgody na przyjęcie w ustawie głosowania liczbą większości posłów, lecz zmienił tę większość przyjęcia wyboru sędziego na 3/5 głosów posłów. To już była poważna poprawka, tylko teoretycznie dająca PiS możliwość wyboru sędziów. Pan prezydent dodał, iż nie podpisze ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sadownictwa jeżeli nie będzie poprawki na 3/5 głosów. PiS oświadczył, iż taką poprawkę na 3/5 głosów wprowadzi dla możliwości podpisania przez prezydenta rzeczonych ustaw. W następnym wystąpieniu, niezgodnie z poprzednią wypowiedzią o warunkach podpisu ustaw o zmianie liczby głosujących na 3/5 prezydent zawetował dwie ustawy o SN i KRS zaznaczając, iż ustawy nie były z nim konsultowane. Posłowie PiS Marek Suski oraz Jacek Sasin nie kryli zdumienia faktem prezydenckiego weta i stwierdzili iż ustawy były konsultowane z prezydentem. ZAGROŻENIE UPADKU RZĄDU PREMIER BEATY SZYDŁO Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy świadkami powstawania nowego tworu politycznego w Europie zdominowanej dotychczas przez wszechwładzę podporządkowanej Niemcom Unii Europejskiej. Jego zaczyn, okazuje się, stanowi tak zwana grupa wyszehradzka, inaczej V4, składająca się z Węgier, Słowacji, Czech i Polski. Wygląda na to, że jest na to zapotrzebowanie w Europie, aby powstało postulowane jeszcze przez marszałka Józefa Piłsudskiego, tak zwane Międzymorze. Ale Niemcy nie dopuszczą do powstania Międzymorza, tym samym eliminując Polskę. Polska zagraża interesom IV Rzeszy i stąd parcie złotej pani kanclerzyny na upadek rządu premier Beaty Szydło, do spóły z mafią zagraniczną ,Sorosem, żydowskim lobby w USA, pod przewodem totalnej opozycji, "Obywateli RP", Kod-u" etc. Niekiedy nie wiadomo o co naprawdę chodzi. W obecnych antypolskich ekscesach chodzi nie tylko o obalenie demokratycznie wybranego rządu premier Beaty Szydło, ale o zwrot potężnych kosztów przeprowadzanych ulicznych "majdanów" kosztem rzekomej restytucji mienia pożydowskiego w Polsce obliczanego na 65 miliardów dolarów amerykańskich. Najpierw pieniążki dla amerykańskich Żydów i światowej mafii "astroturfing", a następnie obalenie polskiego rządu i o to toczy się mafijna antypolska zagrywka rodem z USA, Niemiec i Brukseli. Ustawy reformujące wymiar sprawiedliwości są wyłącznie tłem do faktycznych zamierzeń zamachu stanu. Każda inna próba reformy państwa, szkolnictwo, handel niedzielny, podatki, emerytury esbeckie etc. spełniałyby identyczną rolę. Poważne zagrożenie dla Polski stanowi weto prezydenckie, powstałe po konsultacjach prezydenta Andrzeja Dudy ze złotą panią w Berlinie w czasie poufnych rozmów. Konsekwencją tych rozmów jest stanowisko Jarosława Gowina sprzyjające wetu Dudy i jego przewidywane opuszczenie szeregów PiS ze swoimi 9 członkami. PiS utraci wówczas większość parlamentarną co może doprowadzić do upadku rządu. Deklaracja prezydencka opracowania nowych ustaw w miejsce zawetowanych jest nierealna przez tak krótki okres jak 2 miesiące. Projektowane ustawy prezydenckie będą procedowane przez Aleksandra Smolara, Marka Dukaczewskiego b. szefa WSI i konsultowane przez Małgorzatę Gersdorf, Waldemara Żurka et consortes. Następnym ruchem "sprzymierzonych" będą wybory prezydenckie anno domini 2020, w których startujący expressis verbis Donald Tusk -"polskość to nienormalność" - zostanie prezydentem RP. I tak nastąpi następny rozbiór Polski. Obym był złym prorokiem. Aleksander Szumański dziennikarz niezależny NIE MOŻNA NIEĆ NADZIEI, ŻE DUDY ZAGRAJĄ POLAKOM!!!??? ZDRADA ANDRZEJA DUDY - DUDA PODPALIŁ POLSKĘ KRZYSZTOF WYSZKOWSKI CZŁONEK KOLEGIUM IPN (MANIFEST ANTYPREZYDENCKI) W tekście tym odsłaniam dla szerszego grona wiele faktów mało znanych z życia i wystąpień Dudy, cierpliwie wygrzebanych z wielostronnej literatury na jego temat. Najhaniebniejszym i zarazem najbardziej wstydliwym wydarzeniem ostatniego roku było ogłoszenie w dniu 24 lipca 2017 r. przez prezydenta Andrzeja Dudę dwóch wet paraliżujących na nie wiadomo jak długo, gruntowną reformę sądownictwa w Polsce. Sądownictwa stanowiącego najbardziej patologiczną dziedzinę III Rzeczpospolitej, faktycznie swoistej stajni Augiasza. Sądownictwa, które umożliwiło zablokowanie skazania największych zbrodniarzy PRL-u na czele z gen. W .Jaruzelskim i C. Kiszczakiem, które wielokrotnie prowadziło do uwalniania wielkich złodziei i skazywania ludzi niewinnych. Weta Dudy doprowadziły do czasowego utrącenia najważniejszej reformy rządu Dobrej Zmiany, przygotowanej przez zespół ministra Zbigniewa Ziobry i cieszącej się ogromnym poparciem Pani Premier Beaty Szydło i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Krzysztof Wyszkowski: A. Duda podpalił Polskę Jeden z czołowych działaczy dawnej opozycji solidarnościowej , członek kolegium IPN Krzysztof Wyszkowskiwystąpił 24 lipca 2017 r. ze szczególnie ostrym potępieniem wet prezydenta Dudy, stwierdzając bez ogródek: „Panie Prezydencie – Podpala Pan Polskę. Może ma Pan subiektywne poczucie odpowiedzialności, ale nie ma Pan politycznego rozumu”.( JRN). Już dziś widać jak katastrofalne są wielostronne skutki obu wet prezydenckich. Najważniejszym negatywem jest to, co znana z odwagi i bezkompromisowości publicystka i reżyser Ewa Stankiewicz wyraziła w słowach: „To jest moim zdaniem bardzo zła decyzja, która będzie miała swoje złe konsekwencje dla Polski. Prezydent stanął po stronie uprzywilejowanej kasty i tych, którzy opłacali protesty. Pan prezydent dał paliwo tym ludziom. ( – My musimy zmieniać Polskę, ale moim zdaniem jest to utrata szansy na systemowe zmiany”. W innej wypowiedzi – z 24 lipca 2017 r. E. Stankiewicz stwierdziła expressis verbis: „Panie Prezydencie. Właśnie stracił Pan mój głos. Jeden z 30 mln. To niewiele. Stracił Pan zaufanie i zawiódł nadzieję. To dużo”. Bardzo krytycznie i szczegółowo skrytykował weta prezydenta Dudy inny znakomity publicysta Michał Karnowski, pisząc o trzech błędach prezydenta A. Dudy: „Po pierwsze, Andrzej Duda założył, że deklaracje totalnej opozycji i świata sędziowskiego o pragnieniu reformowania sądownictwa, tylko „mądrzej” i „lepiej”, są szczere. To nie jest prawda. Z dziesiątek oświadczeń, zjazdów, kongresów, wywiadów establishmentu prawniczego wyłania się obraz środowiska zachwyconego sobą, uważającego, że wszystko jest świetnie, że trzeba jeszcze więcej tej patologicznej „samorządności”, w rzeczywistości będącej oligarchizacją. I dlatego mimo weta, ani jedna osoba z tego świata, nie zdobyła się na powiedzenie swoim wspólnikom z ulicy i ich płatnikom od Sorosa: kończcie, bo teraz rozmawiamy poważnie z prezydentem. I dlatego z panią Gersdorf, niestety, pan prezydent niczego nie zreformuje. Po drugie, i co gorsze, sam Andrzej Duda nie udzielił poważnego napomnienia protestującym. Jakby wezwania do wieszania byłych kolegów z Prawa i Sprawiedliwości były normą. Jakby wezwania do zorganizowania w Polsce krwawego „odwróconego” – bo w obronie oligarchii – majdanu, były do zaakceptowania. Jakby nad wulgarnymi, palikociarskimi w stylu, manifestacjami pod domem prezesa partii, który wskazał go jako kandydata na prezydenta, można przejść do porządku dziennego. A przecież mógł postawić warunek, że zawetuje, a więc da coś opozycji, jeśli ona zaprzestanie tej wojny domowej. Zdecydował się jednak oddać zasób wypracowany przez swoje środowisko, niczego się od obozu przeciwnego nie domagając. Po trzecie, Andrzej Duda ustąpił w kulminacyjnym punkcie protestów, tuż po niedzieli, zwykle takie akcje ułatwiającej. Nie poczekał nawet aż manifestacje zaczną przygasać, co było o tyle oczywiste, że ani na moment nie przekroczyły stanu krytycznego, ani na chwilę nie przekroczyły stałego zasobu opozycji, o czym zresztą pisałem codziennie na tych łamach. Nie było też żadnych poważnych sygnałów sondażowych wskazujących iż postulaty tej hałaśliwej grupy podzielane są przez większość społeczeństwa. Odwrotnie – wsparcie dla zmian w sądownictwie, dla prezesa Prawa i Sprawiedliwości oraz działań rządu Beaty Szydło i ministra Zbigniewa Ziobry było na stałym, ogromnie wysokim poziomie. To pozwalało przynajmniej poczekać. Prezydent zdecydował inaczej – oddał wszystko, w momencie najgorszym. Dlatego właśnie totalna opozycja żąda i będzie żądała więcej. W tej sprawie, ale także w każdej innej. Jeśli raz się udało zaszantażować kilkoma milionami rzuconymi nie wiadomo skąd, kilkoma tonami świeczek i kilkudziesięcioma zaledwie tysiącami demonstrantów, to już zawsze będą próbować. I wszystko wskazuje, że nie będzie ani reform, ani spokoju. Przykro to pisać, ale ten cios zadany obozowi reform pod względem politycznym trudny jest do zrozumienia i usprawiedliwienia. Długo będziemy za niego jeszcze płacili. Polityka to jednak poważna sprawa, za takie błędy i złudzenia płaci się słono. ( . I nie chodzi tylko o to, że dziś cieszą się u Sorosa, u Schetyny i w „Wyborczej”, a smucą w tych polskich domach, gdzie na płotach wieszano plakaty Dudy, często płacąc za to cenę prześladowań i ostracyzmu. Chodzi przede wszystkim o twardy polityczny realizm, w którym nie kapituluje się bez konieczności. Nie trzeba było, nie należało tego robić”. Zdradził polityk, który wszystko zawdzięcza PiS-owi i Moim zdaniem zaskakujące dwa weta prezydenta A. Dudy, paraliżujące gruntowniejszą reformę sądownictwa, należy uznać za zdradę. I to zdradę tym bardziej oburzającą, że dokonał jej polityk, który wszystko zawdzięcza PiS-owi i J. Kaczyńskiemu. A jest to zdrada brzemienna w skutkach. Prezydent Duda wielokrotnie zdradził. Zdradził zaufanie ministra sprawiedliwości Z. Ziobry, paraliżując mu reformę. Ziobry, który w 2005 r. wyciągnął mało znanego krakowskiego prawnika Dudę z politycznego niebytu, powołując go na wiceministra sprawiedliwości, a potem polecając prezydentowi L. Kaczyńskiemu. Co gorsza, Duda zdradził zaufanie prezesa PiS J. Kaczyńskiego i PiS-u jako partii, bez których nie miał żadnej szansy zostać prezydentem RP. Ten mały człowieczek zdradził zaufanie milionów Polaków, którzy na niego głosowali. Postępowanie Dudy wywołało oburzenie wśród polityków PiS-u. Sam prezes PiS-u Jarosław Kaczyński, występując w Telewizji Trwam w dniu 27 lipca nazwał weta prezydenta Dudy „bardzo poważnym błędem”. Duda zdradził również zaufanie obecnej premier Beaty Szydło, której pracowitości i poświęceniu jako szefowej jego kampanii prezydenckiej zawdzięczał w niemałej mierze swój triumf wyborczy. Sam Duda mówił o niej na wieczorze wyborczym: „Beata była wspaniałym, dobrym duchem tej kampanii”. Nieprzypadkowo właśnie Szydło, zawiedziona zablokowaniem przez Dudę tak ważnych reform przygotowanych przez jej ministrów mówiła z takim rozgoryczeniem o prezydencie w transmitowanym przez TVP orędziu:„Dzisiejsze weto Pana Prezydenta spowolniło prace nad reformą. Co więcej, zostało potraktowane jako zachęta przez tych, którzy walczą o utrzymanie niesprawiedliwego systemu. Systemu wielkich i małych nadużyć i opresji dla wielu uczciwych obywateli. Ale aby dobrze zreformować polskie sądy, trzeba przede wszystkim słuchać głosu zwykłych Polaków (…) Chcemy państwa prawa, a nie państwa prawników”. ( Z ostrą krytyką zachowania Dudy wystąpiło bardzo wielu publicystów (przegląd ich głosów, a także nielicznych wybielaczy Dudy typu Ziemkiewicza , Terlikowskiego i Zaremby, dam za parę dni w trzecim odcinku tekstu „Zdrada Andrzeja Dudy”). Teraz zaznaczę, że 27 lipca w wieczornym programie TVP Info z miażdżącą krytyką obu wet prezydenta Dudy wystąpił Wojciech Cejrowski, nazywając je krokiem „głupim”, a nawet „idiotycznym”. Duże brawa dla p. Wojciecha za ten tak szczery osąd! Niezwykle ostre tony krytyki prezydenta Dudy zabrzmiały w wystosowanym do niego liście otwartym naczelnego redaktora „Warszawskiej Gazety” Piotra Bachurskiego: „Z terrorystami się nie negocjuje” (nr z 28 lipca 2017 r.). Red. Bachurski pisał m. in. :„Jest Pan naszym prezydentem (…) Ludzie czekali na zmiany i walczyli o nie przez osiem lat oszukańczych rządów PO. A Pan dziś negocjuje z tymi, którzy niszczyli naszą Ojczyznę (…) Dlaczego nie odwołał się Pan do Narodu . Patriotycznego Narodu, który Pana wybrał na Prezydenta? Milionów Polaków, które Panu zaufały. Gdzie jest nasza wieloletnia praca na rzecz wolnej katolickiej Polski? Dzisiaj jednym gestem zmarnował Pan lata pracy. Zmarnował Pan zaufanie Polaków”. ( Red. Eliza Olczyk z „Wprost”. przytacza bardzo krytyczne dla Dudy wypowiedzi rozmówców z PiS. Jeden z ich mówi „Straciliśmy go. Kroczy drogą Marcinkiewicza i tak jak on skończy (Te słowa „straciliśmy go” – choć wydają się przesadzone, takie nie są. PiS bowiem stracił zaufanie do swego prezydenta, a w polityce to jest kluczowa sprawa. – Już w niektórych środowiskach zyskał etykietkę zdrajcy, w mediach społecznościowych pojawił się te hashtag: „Szydło na prezydenta” opowiada nasz rozmówca z PiS (…) Andrzej Duda, dziś aspirujący do roli lidera całej prawicy, zostanie niespełna 50-letnim emerytem i nigdy juz nie odegra żadnej roli na scenie politycznej – ripostuje polityk z twardego jądra PiS”. ((Por. Eliza Olczyk : Sąd ostateczny”, „Wprost” z 24 lipca 2017 r.) Co skłoniło A. Dudę do zawetowań, godzących w politykę i pozycję PiS? Myślę, że w głównej mierze wpłynął na Dudę jego kompleks niedowartościowania, poczucie zmarginalizowania, spychającego go do roli ośmieszanego „Adriana”. Po drugie. Duda wpadał w coraz bardziej jadowitą zawiść w związku z rosnącą rolą ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, którego oceniał jako najgroźniejszego rywala w późniejszej walce o schedę na czele PiS po J. Kaczyńskim. Swoją rolę w tej sytuacji mogły też odgrywać podjudzania ze strony lobby żydowskiego, którego silnym przedstawicielem we własnej rodzinie jest teść – żydowski polakożerca J. Kornhauser, a być może i żona Agata, przypuszczalnie znacznie mądrzejsza od nieszczęsnego „Dudusia”. Lobby żydowskie przypuszczalnie uznało, że doprowadzenie najbardziej prożydowskiego prezydenta w Polsce po 1989 r. A. Dudy do pozycji Numer Jeden w naszym kraju może stać się okazją do podporządkowania Polski w pełni wpływom żydowskim. Tak jak to się stało na Ukrainie dzięki Żydom: prezydentowi Poroszence (Walzmanowi) i premierowi Hrojsmanowi oraz większości ukraińskich oligarchów o żydowskim rodowodzie. Dodatkową role mogły oddziałać podjudzania Dudy z zewnątrz Polski I w jego własnej kancelarii. CZY TO MERKEL PODJUDZIŁA ANDRZEJA DUDĘ DO WETA Prezydent A. Duda zapewniał, że do zawetowania ustaw przekonała go 76-letnia opozycjonistka (nota bene lewaczka z KOR-u ) Zofia Romaszewska. Być może jednak ten ulegający wpływom innych, miękki człowiek zawetował pod wpływem zupełnie innej pani, spoza Polski – Angeli Merkel. Red. Mirosław Kokoszkiewicz z „Warszawskiej Gazety” (nr z 28 lipca 2017 r). przypomniał :„Kiedy we wtorek 18 lipca toczyły się parlamentarne boje o reformę sadownictwa, media podały lakoniczną wiadomość, że oto w czasie tego politycznego amoku totalnej opozycji Angela Merkel odbyła 45-minutową rozmowę z prezydentem Andrzejem Dudą )…) Chciałbym wierzyć, że ta dziwna koincydencja zdarzeń, czyli telefonu z Berlina i wystąpienia prezydenta, to zwykły zbieg okoliczności. Niepokoi jednak to, że rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seifert, pytany o rozmowę na linii Merkel-Duda, jako jeden z tematów rozmowy wymienił „kwestie związane z państwem prawa”. ( Trzeba być bardzo naiwnym, by sądzić, że łatwo wyswobodzimy się z objęć Moskwy i Berlina”. (Por. M. Kokoszkiewicz: William i Kate kontra Adaś i Henia, „Warszawska Gazeta” 28 lipca 2017 r.) Były tak wpływowy polityk Platformy Obywatelskiej Jan Maria Rokita widzi w decyzji Dudy także wpływ oddziaływań na Dudę jego byłych kolegów z krakowskiej Unii Wolności, a także polityków z PO, podjudzających prezydenta do zdystansowania się od PiS. W tekście : Kto postawił na Dudę, „Polska the Times”z 28 lipca 2017 ) Rokita przypomniał: „Tu przed sławnym podwójnym wetem, prezydenta w sprawie sądów dziennik „Rzeczpospolita” zamieściła artykuł – apel pod znaczącym tytułem: „Postawmy na Andrzeja Dudę”. Autorem tekstu był jeden z najbliższych współpracowników Donalda Tuska i były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz,. W żarliwym tonie apelował on do przeciwników PiS-a, aby przestali wbijać szpile i ciskać gromy na prezydenta, gdyż to nie demonstranci uliczni, nie Platforma, KOD, ani Nowoczesna, ale Andrzej Duda obali pisowską władzę. ( Wedle Sienkiewicza, polityczny plan opozycji winien więc nie tylko zakładać konflikt i podział wewnątrz obecnego obozu władzy, ale także ów konflikt i podział ułatwić i przyśpieszyć. To zaś wymaga zasadniczej zmiany postawy wobec Dudy (…)”. Dobrze znający sytuację polityczną w Krakowie, jego mieszkaniec Rokita dodawał : „Andrzej Duda, niegdyś działacz z krakowskiej Unii Wolności, znając w związku z tym osobiście wielu dawnych sympatyków tamtej partii, wywodzących się z Krakowa, z natury rzeczy musiał stać się teraz w PiS-ie obiektem podejrzeń (…). I właśnie przez to podejrzenie powrót partii do dawnego zaufania do prezydenta graniczy z niepodobieństwem”. Zabiegi wrogów PiS-u przyniosły rezultat .Wśród gorąco gratulujących Dudzie za jego weta znaleźli się lewacki rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, Bronisław Komorowski, Monika Olejnik i Lech Wałęsa. Ogromnej satysfakcji nie kryje „Gazeta Wyborcza”. Mięczaka A. Dudę pochwalił za wetowania także inny mięczak , jego ojciec profesor AGH. Ten sam, który niedawno „wsławił się” wystąpieniem – wbrew rządowi Zjednoczonej Prawicy – za przyjmowaniem imigrantów w Polsce. Faktycznie na szkodę Polski. A co na ten temat myśli sam prezydent Duda ? ŻYCIORYS DUDY Z JEDNĄ DUŻĄ SKAZĄ W młodości Duda jakoś nie wyróżnił się żadną samodzielną inicjatywą – w przeciwieństwie do Z. Ziobry, który w 1998 r .był współzałożycielem . Stowarzyszenia Katon, zajmującego się pomocą ofiarom przestępstw i Centrum Pomocy Ofiarom Przestępstw. Swą działalność polityczną Duda zaczął od niegodnego falstartu. Ten obecny „nasz prezydent” przez lata, jeszcze po 2000 r „błąkał się” jako działacz tak antynarodowej partii jak Unia Wolności, przewodzonej przez wyjątkowo złowieszczego palanta W. Frasyniuka, który jeszcze w 2009 r. występował za wystawieniem pomnika wdzięczności Wojciechowi Jaruzelskiemu. Ciekawe jak wytłumaczą panegiryści Dudy tę wielką skazę w jego życiorysie – udział w Unii Wolności, jak wyjaśnią motywy ,które nim kierowały przy akcesie do tak podłej partii. Kurzą ślepotą polityczną? W 2005 r. wszedł do zwycięskiego wówczas PiS-u, gdzie na swe szczęście znalazł prawdziwie dobrego protektora – Zbigniewa Ziobro. To Ziobro zapewnił mu wyjście z niebytu politycznego w 2006 r, gdy jeszcze był tylko mało znanym radcą prawnym, powołując go na wiceministra sprawiedliwości. W 2007 r. także Ziobro, promując karierę polityczną Dudy, polecił go prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu do jego kancelarii. Jeszcze w 2007 r. Duda przegrał w swych pierwszych wyborach parlamentarnych, startując z okręgu tarnowskiego. W 2007 r. został jednak wybrany do Trybunału Stanu, a w 2008 r. został podsekretarzem stanu w kancelarii prezydenta L. Kaczyńskiego. W wyborach samorządowych w 2010 r. Duda bez powodzenia kandydował z ramienia PiS na prezydenta Krakowa, zajmując dopiero 3 miejsce w pierwszej turze glosowania z wynikiem 22,38% głosów. Został jednak radnym miejskim . W 2011 r. Ziobro walczy dla Dudy o jedynkę” na liście PiS w Krakowie. (Wg. Anna Gielewska, współpraca Joanna Misiołek : O dwóch takich, „Wprost” z 24 lipca .2017 r.). I wtedy właśnie Duda uzyskał pierwsze liczące się powodzenie , zdobywając mandat z poparciem 79 981 głosów.. z listy PiS-u. W 2014 r. został eurodeputowanym. W grudniu 2014 r. został wysunięty przez prezesa PiS J. Kaczyńskiego na kandydata na prezydenta RP, wygrywając w 2015 r. wybory prezydenckie dzięki bardzo dynamicznej kampanii, prowadzonej przez Beatę Szydło. Jak z tego widać swą nadzwyczajną karierę polityczną zawdzięczał wyłącznie kolejnym poparciom: Z. Ziobry, J. Kaczyńskiego i B. Szydło. Bez PiS-u byłby nikim! Ciekawe, że podczas kampanii prezydenckiej Duda celowo pomijał Ziobrę w swym politycznym życiorysie.(Wg. A. Gielewska: O ANDRZEJU DUDZIE BEZ TARYFY ULGOWEJ Od kilku miesięcy już alarmowałem na tym blogu w sprawie niegodnych „wyczynów” prezydenta A. Dudy. Poświęciłem przeanalizowaniu jego wszystkich „dokonań” ponad miesiąc czasu, dochodząc do coraz bardziej nieoczekiwanych spostrzeżeń. Początkowo , jeszcze z pół roku temu myślałem, że winę za jego błędy ponoszą głównie źle dobrani doradcy. Stopniowo jednak coraz bardzie przekonywałem się, że ten krasomówca, wygłaszający piękne przemówienia bez kartki, w rzeczywistości jest tylko mięczakiem politycznym, celebrytą i unikającym rozwiązywania trudniejszych spraw miglancem, „prezydentem- strusiem”. A przy tym ,pomimo wygłaszania świetnych przemówień nad grobami bohaterów (znakomity „mówca pogrzebowy”) faktycznie jest na bakier z polskim patriotyzmem. CZY TAK ZACHOWUJE SIĘ DOBRY PATIOTA POLSKI? Pytam jak wytłumaczyć polskiego „męża stanu”, który na każdym kroku występuje z potępieniem domniemanego polskiego „antysemityzmu”, nawet w rozmowach z największymi zagranicznymi żydowskimi polakożercami, a milczy jak grób o dużo groźniejszym zagranicznym i polskim antypolonizmie? W komunikatach z wizyt A. Dudy w Izraelu i w USA ,tak eksponujących problem antysemityzmu zabrakło jakiegokolwiek zdania o martyrologii polskiej w czasie II Wojnie Światowej. Dlaczego pan prezydent „zapomniał” o martyrologii, która dotknęła miliony polskich rodzin (ja też straciłem wówczas ojca) ? Mógł prezydent wspomnieć o tym zresztą poprzez uwagę, że zarówno Polaków jak i Żydów łączy ogrom cierpień z doby wojny. Dlaczego nie przypomnieli o tym prezydentowi K. Szczerski i inni doradcy? Można powiedzieć, że w swych wystąpieniach w Izraelu i w Nowym Jorku prezydent Duda reprezentował żydowską, a nie polską politykę historyczną. Czy można uznać za dobrego polskiego patriotę polityka, który bezkrytycznie prowadzi rozmowy w Nowym Jorku z jednym z największych tamtejszych polakożerców i katolikożerców Abrahamem Foxmanem, prezesem Ligi Antydyfamacyjnej, związanej z żydowską masońską lożą B'nai B'irth. Co więcej w tej rozmowie nawet na chwilę nie zająknął się o rozmiarach tak potężnej w USA żydowskiej christianofobii i polakożerstwie. Chętnie gaworzył natomiast o polskim antysemityzmie i o tak bezprawnych żydowskich roszczeniach wobec nas, do czego nikt w Polsce go nie upoważnił. Czy nie było to zdradą polskich narodowych interesów? Czy można uznać za dobrego polskiego patriotę polityka, który przyznał największe polskie odznaczenie Szewachowi Weissowi, zajadłemu żydowskiemu roszczeniowcy wobec Polski, skrajnemu faryzeuszowi i oszustowi. Weissowi, który niejednokrotnie publicznie wybielał rolę żydowskich katów w UB, mówiąc, że w UB było może 5- 6 Żydów. Czy można uznać za dobrego polskiego patriotę polityka, który obściskiwał się w Izraelu z największym izraelskim polakożercą – prezydentem Reuvenem Rivlinem. To ten polityk izraelski. który głosił w Knessecie w czasie wizyty Władysława. Bartoszewskiego w Izraelu w 2000 r., że Polacy są współodpowiedzialni za Holokaust Żydów, a w Polsce w telewizji TVN powiedział o Polakach: "Polacy to ochrzczony motłoch". Dodajmy: prezydent Rivlin jest strasznym głupolem, który parę lat temu podczas wizyty w Warszawie na otwarciu wystawy w Muzeum Historii Żydów pochwalił się, że jest w prostej linii potomkiem jednodniowego żydowskiego króla Polski, jakiegoś Srula (żydowska legenda w stylu opowieści o królu Ćwieczku, czy szewczyku Dratewce). Rivlin twierdził tam również, że Żydzi dali Polakom wielu wojskowych bohaterów. Świetnie wyszydził to red. Mirosław Kokoszkiewicz z „Warszawskiej Gazety” ( w tekście „O królu, Srulu i żydowskiej husarii”) pisząc, że to pewnie żydowskie chorągwie zmiażdżyły Krzyżaków pod Grunwaldem, żydowska husaria rozniosła Turków pod Wiedniem, a Zawisza Czarny był oczywiście śniadym. Czy można uznać za dobrego polskiego patriotę polityka, który przyjeżdża w lipcu 2016 r. do Kielc, by powtórzyć dawno już obalone oszczercze tezy komunistycznej propagandy PRL-owskiej o rzekomym pogromie Żydów przez Polaków w odniesieniu do zbrodni NKWD i UB? Zapytam, czy dobry patriota polski może sobie pozwolić na bezkrytyczne wysławianie Ludowego Wojska Polskiego w służbie komunistów i Sowietów, tak jak to zrobił prezydent A. Duda występując w kwietniu 2017 r. podczas uroczystości z okazji 72. rocznicy forsowania Odry przez 1. Armię Wojska Polskiego .Prezydent Andrzej Duda. powiedział wówczas „Moim obowiązkiem jako Zwierzchnika Sił Zbrojnych jest, by pochylić głowę i uklęknąć przy grobach tych, którzy przelali krew za ojczyznę. Chylimy czoło nad ich bohaterstwem, nad ich poświęceniem, nad ich dziełem, którego umiłowanym efektem jest wolna Polska (podkr.,-JRN) – Prezydent A. Duda podkreślał także, że „krew przelana za ojczyznę jest jedna, krwi przelanej za ojczyznę nie można dzielić i nie można dzielić tych, którzy za nią oddali życie”.). Przypomnijmy: to Ludowe Wojsko Polskie było od początku jego powstawania dowodzone przez sowieckich i żydowskich politruków, a od maja 1945 r. jego głównym zadaniem było zwalczanie wielotysięcznej armii polskich patriotów -„żołnierzy wyklętych”. Nic dziwnego, że członek kolegium IPN Sławomir Cenckiewicz, wybitny badacz historii PRL ostro skrytykował Dudę pisząc:„Nie rozumiem potrzeby pisania takich listów, nie akceptuję honorowania LWP i PRL, tej niezgodnej z prawdą historyczną nowomowy III RP o „wyznaczaniu zachodniego krańca naszego państwa” (to nie Stalin wyznaczył granice tylko LWP w ciężkim boju z Niemcami?) i różnych „żołnierskich drogach”… (czyli II Korpus Andersa czy podziemie niepodległościowe zwalczane dokładnie przez formacje LWP forsujące Odrę biły się o to samo?) Z szacunku do Głowy Państwa nic więcej nie napiszę!” Ten sam prezydent Duda, który tak bezrozumnie patronował wybielaniu roli Ludowego Wojska Polskiego, w lipcu tego roku odmówił przyjęcia patronatu nad uroczystymi społecznymi obchodami kolejnej rocznicy okrutnego ukraińskiego ludobójstwa na Polakach. Wywołało to ostre protesty takich działaczy kresowych jak ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, słynny pisarz kresowy Stanisław Srokowski, współautorka monumentalnego dzieła o ludobójstwie na Kresach Ewa Siemaszko, prezes Witold Listowski. KATOLICYZM DUDY W OGNIOWEJ PRÓBIE A. Duda wciąż występuje w roli arcyreligijnego „bohaterskiego” polityka, który zręcznie ratuje hostię przed upadkiem, zręcznie ratuje przewracający się obraz Matki Boskiej przed upadkiem. Zastanawia mnie, jak z tą jego tak mocno eksponowaną religijnością współgra fakt, ze nie wystąpił z publicznym potępieniem podłego bluźnierczego spektaklu „Klątwa” w Warszawie.? Zastanawia mnie niesamowicie fakt , jak to się stało, że Duda, ten domniemany „wielki katolik” , choć nagrodził Orderem Orła Białego żydowskiego wyłudzacza Szewacha Weissa, nie zdobył się na przyznanie tegoż wielkiego polskiego odznaczania największemu polskiemu bohaterowi drugiej wojny światowej – świętemu o. Maksymilianowi Kolbe. Przypuszczalnie bał się ostrej reprymendy ze strony swego teścia polakożercy J. Kornhausera, który pewnie uważa św..ojca Maksymiliana za antysemitę, jak robi dotąd wielu Żydów. A robią to wbrew jednoznacznym ustaleniom w czasie procesu beatyfikacyjnego, a potem kanonizacyjnego o. Kolbe. Jak to się stało, że Dudzie „gorącemu katolikowi” nie przeszkodziło w wybraniu S. Weissa na kawalera Orderu Orła Białego to, iż Weiss kiedyś brutalnie zaatakował Prymasa Polski kardynała Józefa Glempa. Zaatakował go za jego jakże słuszny postulat po Jedwabnem, żeby Żydzi też zdobyli się na przeproszenie Polaków za swoje zbrodnie wobec nich. Przypomnijmy tu, co stwierdził znakomity żydowski publicysta Jack Sack, autor świadomie przemilczanej w Polsce przez służalczych żurnalistów doskonałej książki „Oko za Oko” o zbrodniach S. Morela i innych żydowskich ubeków w Świętochłowicach (zabili wówczas ponad 1600 niewinnych Polaków i Niemców w ciągu niecałego roku). Uczciwy, szlachetny Żyd J. Sack w wywiadzie udzielonym polonijnemu „Tygodnikowi Polskiemu” w Australii ,apelował do Żydów, by przeprosili Polaków za swe zbrodnie. Na tak rzecz nigdy nie zdobyłby się tak służalczy wobec Żydów „nasz prezydent” A. Duda. Jak to się stało, że tak „gorliwy katolik” Duda nic nie zrobił w czasie rozmowy z żydowskim katolikożercą A. Foxmanem dla potępienia rozlicznych żydowskich akcji antychrześcijańskich w USA (m. in. niebywale chamskich napaści na papieża Pawła II ). Dlaczego „wielce katolicki” prezydent Duda wyraźnie promował skrajnego katolikożercę Aleksandra Smolara, prezesa sorosowskiej Fundacji Batorego? Dlaczego zaprosił tego socjologa, nie mającego nic wspólnego z badaniami historii na spotkanie historyków z prezydentem. Podczas tego spotkania socjolog Smolar „wyróżnił się” jako jedyny uczestnik spotkania atakiem na politykę historyczną PiS-u. Przypomnijmy, że Smolar wielokrotnie atakował Kościół katolicki w Polsce ( na łamach „Le Quotidien de Paris”), atakował Prymasa Polski Józefa Glempa, oskarżał Kościół o rzekome niszczenie demokracji w Polsce. (Por. szerzej: J. R. Nowak: „Czerwone dynastie”, Warszawa 2014, Dowiedziałem się z internetowej wypowiedzi red. Stanisława Michalkiewicza z 27 lipca 2017 r., że tegoż dnia Duda spotkał się z A. Smolarem. Ciekaw jestem, o czym pouczył Dudę Smolar, szef Fundacji Batorego, sterowanej przez arcywroga chrześcijaństwa George’ a Sorosa? Zapytajmy, dlaczego „wielce katolicki” prezydent A. Duda nawet nie odpowiedział na skierowany do niego list b. europosła z LPR Witolda Tomczaka, proszącego prezydenta o przerwanie przez ułaskawienie toczonej przeciw niemu od 11 lat nagonki policji i prokuratury za odrzucenie kamienia przygniatającego papieża Jana Pawła II w antykatolickiej pseudo rzeźbie. Bycie katolikiem nie oznacza tylko gorliwego eksponowania się w czasie udziału we Mszach Świętych. To oznacza bronienie wiary i wartości chrześcijańskich w trudnych sytuacjach, wobec przeciwników Kościoła. W takich sytuacjach jednak pan Duda woli być prezydentem – strusiem, zamiast „stanąć w prawdzie”. NIEJASNE MORALNE SPRAWY ANDRZEJA DUDY ZDRADA ANDRZEJA DUDY Prezydent Duda przez swe piękne, z patosem wypowiadane przemówienia, wyrobił sobie wśród milionów patriotycznych Polaków opinię prezydenta prostolinijnego i dbającego przede wszystkim o sprawy Polski. Niestety jest to z gruntu fałszywa opinia. W jego przypadku mamy bowiem do czynienia z udawaczem, daleko odbiegającym od głoszonych ideałów. Przytoczę w tym kontekście rozliczne przykłady dowodzące jak Duda arogancko łamał złożone przez niego przedwyborcze obietnice, wychwalał lub promował przeciwników patriotycznej Polski, cynicznie dążył do umacniania swej osobistej kariery kosztem czarnej niewdzięczności wobec tych, którzy go wcześniej protegowali, donosił na swego b. protektora Z. Ziobrę. Równocześnie zaś hodował podłemu skrajnemu kumoterstwu (sprawa nominacji A. Sabatowskiego). A przy tym po prostu lenił się i celebrował zamiast faktycznie mocno pracować w ramach swej prezydentury ( vide np. zaniedbanie włączenia się w prace przygotowawcze do reformy sądownictwa.) Będąc zaś miękkim plastelinowym charakterem, tym mocniej ulegał obcym PiS- owi wpływom z zewnątrz, począwszy od krakowskich kolesi ze swej pierwszej partii – Unii Wolności po Angelę Merkel. NIEWDZIĘCZNOŚĆ TO JEGO HOBBY Nie znający bliżej Dudy naiwnie zawierzyli w prostolinijność prezydenta. W rzeczywistości Duda jest w duchowym powinowactwie z ludźmi typu fredrowskiego Rejenta Milczka, czającego się po cichu, aby uderzyć w wybranej przez siebie chwili. Szczególnie podłą okazała się czarna niewdzięczność Dudy wobec polityków, którzy go wsparli w przeszłości, przyśpieszając jego karierę polityczną. Najbardziej antypatyczne były ataki Dudy na jego dawnego dobroczyńcę i kreatora – Ziobrę, który tak mocno przyśpieszył karierę polityczną mało znanego wówczas krakowskiego prawnika Dudy w 2005 r., mianując go wiceministrem sprawiedliwości. Michał Wójcik, szef działu polityka „Faktu” pisał: „A Duda? Faktycznie to Ziobro wprowadził go do polityki. Najpierw jako eksperta, potem wiceministra sprawiedliwości, wreszcie polecił go Kaczyńskiemu do Kancelarii Prezydenta”.( Por. M. Wójcik : Ziobro uderza w prezydenta. Wiemy dlaczego., „Fakt” 1 sierpnia 2017.). Wójcik przypomniał wypowiedź jednego ze znaczących posłów PiS, a później „Solidarnej Polski” Arkadiusza Mularczyka z września 2012 r.: „Dla mnie i Zbigniewa Ziobry postawa Andrzeja Dudy to olbrzymie rozczarowanie i zawód. Ten człowiek przez nas wszedł do polityki. Każdy dotychczasowy etap swojej kariery zawdzięczał mnie albo Zbyszkowi. Broniliśmy go, gdy Jarosław Kaczyński chciał go utrącić”. (Cyt. tamże) . Z kolei znakomity niezależny publicysta Witold Gadomski w rozmowie internetowej z Ewą Stankiewicz „Czym było weto prezydenta” (3 sierpnia2017 r.) przypomniał : „Ziobro przyprowadził Dudę do PiS-u. On był jego ojcem, jeśli chodzi o karierę”. Jeśli rozwiniemy to porównania Gadowskego o Ziobrze jako „ojcu” Dudy, to można powiedzieć, że w końcu niewdzięczny Duda posunął się wobec Ziobry do swoistego „ojcobójstwa”. Warto przypomnieć, że Duda już w 2014 r. popisał się niechlubnym atakiem na Z. Ziobro, mówiąc że dobry wynik indywidualny Ziobry w wyborach, to skutek tego, że wyborcy uważają go nadal za polityka PiS. Odpowiadając na ten atak Dudy, Ziobro powiedział: „Na posła Dudę oddawano głosy, bo sądzono, że jest jeszcze moim zastępcą w ministerstwie sprawiedliwości. On zawdzięcza swoje istnienie w polityce mnie i posłowi Mularczykowi, i zachowuje się bardzo nieładnie swoimi wypowiedziami o zdrajcach… To on sie zachował jak taki Judasz”. ( ( Por. tekst w iknternecie: Zbigniew Ziobro, Przyjaźń, która kończy się wojną. Andrzej Duda nie pierwszy raz zdradził Zbigniewa Ziobrę, 25 lipca 2017 oraz A. Gielewska : POMIĘDZY DUDĄ O PANIĄ PREMIER BETĄ SZYDŁO JEST DZISIAJ DZIKA WOJNA DROGI BEATY SZYDŁO I ANDRZEJA DUDY SIĘ ROZESZŁY Butny Duda potrafił zniechęcić do siebie nawet tak nie egoistyczną premier Beatę Szydło. zawsze gotową do pomocy dla innych. Osobę, która zrobiła tak wiele dla sukcesu jego kampanii prezydenckiej. Sam Duda przyznawał na temat B. Szydło podczas wieczoru wyborczego: „ Beata była wspaniałym, dobrym duchem tej kampanii”. A jak jest dzisiaj ? W najnowszym „Wprost” pisano : „ Między Szydło a Dudą jest dzisiaj dzika wojna – opowiada polityk partii rządzącej. – Szydło się rozczarowała do prezydenta, ale trudno jej się dziwić, skoro on zachowuje się jak rozhisteryzowana nastolatka (podkr. – JRN) i zaczął szkodzić naszej formacji. Zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o zgromadzeniach, czyli opowiedział się po stronie KOD i Obywateli RP. Zawetował ustawę o regionalnych izbach obrachunkowych, co jest ochroną interesów PSL. A teraz okazał się hamulcowym reformy sądownictwa”. (Por. Eliza Olczyk : Sąd ostateczny”, „Wprost” z 24 lipca 2017 r.); Z kolei red. Magdalena Rubaj komentowała : „Politycy PiS zgodnie przyznają, że z doskonałego teamu, który doprowadził partię do podwójnego zwycięstwa wyborczego, po roku nie zostało prawie nic. Drogi Beaty Szydło i Andrzeja Dudy sie rozeszły (…) Szefowa rządu jest rozczarowana, że prezydent ciągle chowa głowę w piasek – mówi nam, jeden z polityków. Z kolei otoczenie Dudy broni go, mówiąc, że zbytnia aktywność nie jest głowie państwa do niczego potrzebna.(…) Otoczenie szefowej rządu mocno narzekało także na Pałac Prezydencki z powodu powolnych prac nad pomocą dla frankowiczów. Wreszcie sprawa „Misiewiczów” i zerwanych negocjacji na zakup francuskich śmigłowców Caracal. To Szydło musiała gasić medialny pożar. A gdzie był prezydent Duda, zwierzchnik sił zbrojnych?! – ironizuje jeden z ministrów”. (Cyt. za: M. Rubaj: Wczoraj razem, dziś osobno”, „Fakt 27 października 2016 r.) Jak widać gros sporów między A. Dudą a B. Szydło wynika z uporczywego lenistwa A. Dudy i jego strusiowatego unikania trudniejszych problemów. Dodajmy do tego najnowszą, tak nagłośnioną już sprawę. Duda, składając dwa weta w sprawie sądownictwa podłożył nogę Jarosławowi Kaczyńskiemu i PiS-owi, bez których nigdy nie miałby żadnej, ale to żadnej, szansy na prezydenturę. Najbardziej nie znoszę samolubnych , niewdzięcznych facetów! No cóż – mam swoje zasady. Dlatego niewdzięcznika Dudę nie uważam dziś za mojego prezydenta. Tym bardziej, że oszukał w licznych sprawach Polaków. Kto mógł myśleć, że osoba wybrana przez miliony polskich patriotów okaże się tak stronniczo prożydowska kosztem prawdy o Polakach (choćby w przemówieniu w Kielcach w lipcu w 1946 r., w rozmowach o roszczeniach żydowskich z antyPolakiem i antykatolikiem Abrahamem Foxmanem, prezesem Ligi Antydyfamacyjnej, związanej z żydowską lożą masońską B'nai B'irth. .Przypomnijmy tu, że Foxman wystąpił w 2006 r. do UE, aby zamknęła Radio Maryja – wg. tekstu Stanisława Michalkiewicza: „Pełniący obowiązki stalinka”, Internet 4 września 2006 r.).. Muszę stwierdzić jednoznacznie: nie uważam za swego prezydenta niewdzięcznika, tak nielojalnego jak Duda wobec osób, które mu najwięcej pomogły w awansie życiowym. CZY DUDA DONOSIŁ NA ZIOBRĘ? Sprawdzenia wymagają powtarzające się informacje, głoszące, że Duda donosił na Ziobrę do Kaczyńskiego. Redaktorki „Gazety Wyborczej”: Agnieszka Kublik i Iwona Szpala podają informacje, że w pewnym momencie ,około 2008 r. Duda podpadł J. Kaczyńskiemu na tle konfliktu ze słynnym krakowskim prawnikiem Wassermannem. Piszą, że : „Wkracza też Lech Kaczyński – jest wściekły, że jego podwładny. uczestniczył w ataku na Jarosława. Chce wyrzucić Dudę z Prezydent wziął Dudę na dywanik. Andrzej wtedy obiecał, że będzie go informować, co się dzieje u Ziobry – ( JRN) – twierdzi ówczesny współpracownik Lecha Kaczyńskiego”. (Por. A. Kublik i I. Szpala : Ziobro i Duda – sojusznicy idą na wojnę, „Gazeta Wyborcza” 1 sierpnia 2017 r..) Jeśli okazałyby się prawdą powyższe stwierdzenia „Gazety Wyborczej”, to dowodziłoby niebywałego cynizmu Dudy, tego, że dla ratowania własnej skóry zgodził się donosić na swego dobroczyńcę Z. Ziobro. Czekam na oświadczenie w tej sprawie tak ważnej dla oceny postawy moralnej Dudy ze strony jego rzecznika. Jeśli bowiem sprawa donosów Dudy na Ziobrę potwierdzi się, zmuszony będę stwierdzić – nie jest moim prezydentem ktoś, kto był Judaszem i donosił na swego protektora i dobroczyńcę – Z. Ziobrę! Dodajmy, że Duda był na spotkaniach ziobrystów tuż przed momentem rozłamu, a potem doniósł na nich do władz PiS-u. CZY DUDA DOPROWADZIŁ DO UŁASKAWIENIE PRZESTĘPCY? Michnikowej „Gazecie Wyborczej” nigdy nie mogę uwierzyć do końca, bo od wielu lat traktuję ją jako potworną „gazetę kłamstw” Dlatego apeluję do otoczenia prezydenta A. Dudy, żeby natychmiast wypowiedzieli się co do informacji podanej w„„Gazecie Wyborczej” z 1 sierpnia 2017 r. i natychmiast sprostowali ją, jeśli jest fałszywa. O co chodzi ? Dwie dziennikarki „Gazety Wyborczej” Agnieszka Kublik i Iwona Szpala podają w tekście zatytułowanym : „Ziobro i Duda – sojusznicy idą na wojnę” szokującą informację o roli Dudy w ułaskawieniu Adama S., przestępczego wspólnika zięcia Lecha Kaczyńskiego – Marcina Dubienieckiego. Autorki piszą: „Jako prezydencki minister Duda dostaje sprawę ułaskawienia Adama S., wspólnika Marcina Dubienieckiego, zięcia Lecha Kaczyńskiego. Prośbę o łaskę Adam S. składa 5 lutego 200 r., a już 20 lutego Andrzej Duda prosi prokuratora generalnego o akta sprawy. Tempo jest niespotykane. 9 marca akta sądowe są już w Kancelarii Prezydenta. 9 czerwca Adam S. jest ułaskawiony. Trzy tygodnie wcześniej S. rzuca się w biznesy z Dubienieckim, zakładają spółkę. W tym przypadku ułaskawienie dotyczyło skazania S., który przez blisko osiem lat oszukiwał urząd skarbowy i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Wyłudził z PFRON ponad 120 tysięcy zł. , a skarb państwa stracił co najmniej 30 tys. zł.”. ( JRN). Sprawa ta rzuca wielki ceń na Andrzeja Dudę. Tym istotniejsze staje się wyjaśnienie przez prezydenta Dudę, czy informacje „Wyborczej” na temat roli Dudy w ułaskawieniu oszusta S. są zgodne z prawdą, czy też są tylko wymysłem „Wyborczej”? Czekamy na jak najszybsze wyjaśnienie? Wygląda bowiem na to, że działając na rzecz ułaskawienia A. S. Duda popełnił czyn amoralny. KRAKOWSKIE KUMOTERSTWO ANDRZEJA DUDY Czyli jak prezydent RP wstawił do KRRiT pozbawionego kompetencji fachowych obiboka, ale ojca byłej sympatii Kingi Dudy. 20 września 2016 r. w mediach zawrzało w związku z powołaniem przez A. Dudę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji dziennikarza o poglądach liberalno-lewicowych, przyjaciela D. Tuska Andrzeja Sabatowskiego. Uczestnictwo w KRRiT ,to nie tylko udział w bardzo wpływowej instytucji, ale również świetna fucha pod względem materialnym – posada za prawie 13 tys. złotych i eleganckie auto .Serwis artykuł o Sabatowskim zatytułował „Podejrzana nominacja Dudy. Niedoszły teść Kingi dostał fuchę” i napisał, że choć „ze związku prezydenckiej córki” Kingi Dudy z synem Andrzeja Sabatowskiego Karolem „nic nie wyszło, ale jego tacie związek z prezydentem dał wiele”. Zdaniem tabloidu decyzja prezydenta o powołaniu Sabatowskiego do KRRiT „wzbudziła zdziwienie nawet w jego najbliższym otoczeniu, bo to mało znana postać”. dodał, że „Sabatowskiego świetnie poznali dziennikarze wyrzucani z pracy w dzienniku »Rzeczpospolita« po aferze z tekstem „o trotylu na wraku tupolewa”, bo Grzegorz Hajdarowicz „właśnie jego zatrudnił jako specjalnego pełnomocnika ds. dziennikarskiej etyki”. Za tekst „Trotyl na wraku tupolewa” pracę w 2012 roku stracił Cezary Gmyz, a potem za „niedopuszczalną krytykę” zarząd Presspubliki zwolnił Pawła Lisickiego, redaktora naczelnego i założyciela „Uważam Rze” – z którym odszedł prawie cały zespół tygodnika. (…) Sprawę komentowano też na Twitterze. „To nie jest »dobra zmiana« w KRRiT” – napisała np. Kamila Baranowska z „Do Rzeczy”. A Mariusz Staniszewski ‏(redaktor wyrzucony z „Rz” za „Trotyl”): „Hajdarowicz wyrzucał dziennikarzy z "Rz" wbrew wszelkim zasadom etyki. Nowy członek KRRiT nie protestował”.– Chodzi o to, że Andrzej Sabatowski to człowiek o innym kodzie wartości. Jego poglądy są bardziej lewicowo-liberalne – mówi osoba znająca sytuację na prawicy. – W Krajowej Radzie, która decyduje czy ukarać nadawcę za jakąś audycję, te różnice mają znaczenie”. Ostro skrytykowano decyzję Dudy w sprawie Sabatowskiego na łamach tygodnika „Do Rzeczy” (nr z 19 września 2016 r.), w którym znaleźli się dziennikarze wyrzuceni z „Rzeczpospolitej”. Dwaj z nich :Piotr Gociek i Cezary Gmyz w rubryce „Dwaj panowie G.” skrytykowali powołanie Andrzeja Sabatowskiego do KRRiT, pisząc : „Kiedy w 2012 r. niejaki Hajdabomber przechwycił »Rzepę« i wywalał z niej panów G., ich suwerena, Lisickiego Pawła, oraz resztę oryginalnego tygodnika »Uważam Rze«, Sabatowski został u Hajdabombera pełnomocnikiem ds. etyki dziennikarskiej. To były dobre czasy dla etyki”. Wielokrotnie bardzo ostro krytykował decyzję Dudy w sprawie awansu Sabatowskiego słynny niezależny publicysta Witold Gadowski, wywodzący się z Krakowa i świetnie znający ludzi z tamtych środowisk inteligenckich. Juz 15 września 2016 r. Gadowski pisał na blogu: „No i stało się, pierwsza niewytłumaczalna i zła decyzja prezydenta Andrzeja Dudy. Z wielką przykrością kreślę te słowa, ale milczeć się nie da. Prezydent Duda powołał w skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pana Andrzeja Sabatowskiego. To decyzja, która sprawiła że wielu krakowskich znawców mediów i artystów po prostu zamilkło ze zdumienia. Niestety znam środowisko telewizyjne dość dobrze stąd też i miałem okazję przyjrzeć się postaci pana Sabatowskiego. Niestety (po dwakroć) nic dobrego, ani o jego kwalifikacjach, ani też o postawie, nie potrafię powiedzieć. (…) Niestety (czwarty i ostatni raz) muszę przypomnieć kilka faktów, które pan Sabatowski skrupulatnie w swoim życiorysie ukrywa. Tak więc zaczynał jako wierny podwładny ubeka Władysława Machejka w „Życiu Literackim” (policzcie ile może mieć już wiosen). Kiedy z gazety wyrzucano, za poglądy, panią Elżbietę Morawiec odmówił podpisania listu protestacyjnego. W Trzeciej RP niezmiennie był związany z biznesmenami typu Andrzej Gocman i Kongres Liberalno Demokratyczny. Kandydował nawet – bez powodzenia – na posła z listy tej partii. O Donaldzie Tusku wyraża się per „mój serdeczny przyjaciel”, a ostatnio był specem do spraw etyki w „Rzeczpospolitej” należącej do jego bliskiego znajomego Grzegorza Hajdarowicza. Było to już oczywiście po wyrzuceniu z tego pisma – w myśl śmietnikowego porozumienia pomiędzy Grasiem i Hajdarowiczem – niezależnych dziennikarzy. W Krakowie pan Sabatowski znany jest z tego, że chętnie grywa w tenisa, nie przepracowuje się, dba o kontakty z wpływowymi i nie dba o resztę, nawet o pozory, a gdy pełnił funkcję w krakowskim ośrodku telewizyjnym (funkcja zyskana dzięki politycznym koneksjom z PO) fachowo czytał darmowe gazety i żadnego innego śladu po sobie i swojej sutej pensji nie zostawił. Pan Andrzej Sabatowski nie posiada żadnego znaczącego dorobku dziennikarskiego, ani fachowego, … jeśli chodzi o dziedzinę mediów. Ma jednak rozległe dokonania towarzyskie. I nagle takiego człowieka prezydent Andrzej Duda powołuje w skład KRRiTV! Dlaczego? Nie chciałbym, aby wyjaśnieniem tego faktu były jedynie „Pamiętniki z wakacji”, kiedy to państwo Sabatowscy spędzali wspólne wakacje w Toskanii wraz z prezydentem Dudą i jego rodziną. Nie chciałbym, aby tak prozaiczne było wyjaśnienie niespodziewanej i skandalicznej kariery pana Andrzeja Sabatowskiego. Piszę te słowa dlatego, że zwykle mówię głośno to, o czym inni mówią po cichu. A Kraków – który zna Sabatowskiego – wrze z oburzenia”. Kilka dni później red. Gadowski powrócił do swej krytyki decyzji prezydenta Dudy w sprawie nominacji Sabatowskiego w rozmowie z red Luizą Dołęgowską z „Frondy”. Już na wstępie rozmowy zaakcentował: „Powołanie pana Sabatowskiego w skład KRRiT, nie kryję, budzi moje głębokie zdumienie, ponieważ żaden dorobek pana Sabatowskiego nie kwalifikuje go do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, nie jest mi też znane żadne osiągnięcie dziennikarskie tego pana, ani tym bardziej wybitna fachowość w dziedzinie mediów”.Redaktorka z „Frondy” zapytała Gadowskiego :„Czy pan prezydent mógł nie wiedzieć o panu Sabatowskim, że był zatrudniony przez Grzegorza Hajdarowicza w ,,Rzeczpospolitej” w czasie, gdy wyrzucano stamtąd dziennikarzy?”. W odpowiedzi Gadowski stwierdził: „Jeżeli pan prezydent o tym nie wiedział, to świadczy o głębokiej niekompetencji jego kancelarii, a jeżeli wiedział i mimo to podjął taka decyzję, to chciałbym znać jej powód”. 3 sierpnia 2017 r. W. Gadowski w świetnej internetowej rozmowie z Ewą Stankiewicz kolejny raz odsłonił niezwykle negatywne cechy osobowości Sabatowskiego, tak niegodnie promowanego przez Dudę. Według Gadowskiego Sabatowski „ był człowiekiem bez żadnego dorobku, który zawsze korzystał z układów osobistych”. Czy jest jakiekolwiek wytłumaczenie podłego kumoterstwa Dudy wobec Sabatowskiego? Wymienione powyżej przykłady dowodzą, że prezydent RP A .Duda bez jakichkolwiek oporów wewnętrznych łamał podstawowe zasady moralne Nominacja Sabatowskiego dowiodła, że mianując na wysokie stanowiska Duda nie kieruje się żadnymi względami merytorycznymi, lecz zachowuje się jak pan na swym folwarku. Niech ci durnie, którzy wciąż panegirycznie wychwalają prezydenta Dudę wyjaśnią kulisy niebywałego awansu niedoszłego teścia córki Dudy. Ja nie chcę mieć prezydenta, który zachowuje się tak jak wójt z Wilkowyi na czele swojej kliki ! Zdominowanie otoczenia prezydenta Dudy przez ludzi z kręgów krakowskiej Unii Wolności. W poprzednim wpisie na blogu cytowałem już opinię krakowianina Jana Rokity na temat wielkich wpływów ludzi z krakowskiej Unii Wolności na prezydenta. Ostatnio dostaliśmy nowe jeszcze bardziej konkretne omówienie rozmiarów tych wpływów na prezydenta A. Dudę. Dokonał tego znakomity niezależny publicysta Witold Gadowski, przez wiele lat mieszkający w Krakowie i świetnie znający krakowskie środowiska polityczne oraz samego A. Dudę. W zasługującej na powszechną lekturę internetoweej rozmowie z red. Ewą Stankiewicz w dniu 3 sierpnia 2017 r. pt. „Czym było weto prezydenta”, Gadowski, oburzony tym wetem, postanowił maksymalnie odsłonić kulisy działań Dudy. Powiedział o zatrudnionych w prezydenckiej kancelarii A. Dudy licznych osobach z dawnej krakowskiej Unii Wolności. Należy do nich b. fotograf „Wyborczej” Marcin K., znany niegdyś z wyszydzania postaw patriotycznych. Inną nieciekawą postacią w tej kancelarii Dudy, decydującą o odznaczeniach (!!!), jest jeden z byłych założycieli ROAD, skrajnego lewicowego odłamu Unii Demokratycznej. Gadomski wspominał również o różnych innych postaciach dziś ulokowanych koło Dudy, a niegdyś znanych mu z „postaw antypatriotycznych.” Tłumacząc nagłą kapitulację Dudy wobec nacisków różnych środowisk w sprawie wet, Gadowski zauważył, że Duda „nigdy nie był wypróbowany w sytuacjach trudnych, kryzysowych, gdy trzeba było wykazać się hartem i umiejętnością walki”. .Konkludując swe refleksje o prezydencie Dudzie, Gadowski stwierdził,: „Lubię Dudę, ale bycie grzecznym i sympatycznym, to nie są jedyne kwalifikacje, których wymaga się od prezydenta’”. Z kolei red. E. Stankiewicz zwracając uwagę na przykłady rozmijania się Dudy z prawdą , akcentowała, że „trzeba mieć dystans do tego, co Duda mówi, a patrzeć na to, co robi”. ŚMIERĆ FRANKOWICZA Pierwsza ofiara śmiertelna odwlekania przez A. Dudę realizacji przedwyborczych obietnic, złożonych frankowiczom. Najnowszy tekst tygodnika „Warszawska Gazeta” (nr z 4 sierpnia 2017 r. ) przynosi szokujący artykuł Krystyny Górzyńskiej „Tekst dedykowany prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Śmierć frankowicza”. Artykuł informuje o samobójstwie popełnionym 20 lipca 2017 r. przez Romana Dańko, jedną z ofiar tzw. pseudolokat i kredytów frankowych Autorka artykułu K. Górzyńska p-0rzypomina, że samobójca – przedsiębiorca Ryszard Dańko „bardzo liczył na prezydenta A. Dudę i PiS. Był przekonany, że zarówno nowy prezydent, jak i zwycięska partia dotrzymają obietnic i szybko ( rozwiążą problemy ludzi uwikłanych w oszukańcze kredyty, tragiczne w skutkach dla dłużników”. Redaktorka przeciwstawia beznadziejny los frankowiczów w Polsce sytuacji na Węgrzech Orbana. Przypomina, że Orban wkrótce po objęciu rządów „oskarżył banki o jawne oszustwo – stosowanie kredytów walutowych w celach spekulacyjnych. Powiedział wprost: Nie pozwolimy, by hieny przejęły kontrolę nad naszym rynkiem nieruchomości. Natychmiast zamrożono kurs franka i wynegocjowano z bankami umowę korzystną dla kredytobiorców”. Przeciwstawiając tak korzystną dla zwykłych obywateli politykę Orbana kosztem banków red. Górzyńska zapytuje : „ A co u nas? Jak pokazuje przykład śp. Romana Dańki, co najwyżej można się zabić”. Takie są koszty złamania przez Dudę obietnic przedwyborczych. Przez inercję Dudy w tej sprawie stracono ponad 2 lata. Śmierć Dańko obciąża prezydenta Dudę. Ilu frankowiczów popełni jeszcze samobójstwo jako ofiary złamania przez Dudę obietnic przedwyborczych? Tyle, że takie postępowanie Dudy może prowadzić do utraty przez niego głosów 2 mln frankowiczy. Podobnie jak jego skandaliczne odrzucenie patronatu nad społecznymi obchodami rocznicy ludobójstwa ukraińskiego na Wołyniu, które może doprowadzić do utraty zaufania do obecnego prezydenta wśród 6-milionowej rzeszy Kresowiaków. Działania iście samobójcze. PREZYDENT NA USŁUGACH LOBBY BANKSTERÓW W „Naszym Dzienniku” (nr z 4 sierpnia 2017 r.) ukazał się wywiad „Odłożona egzekucja”, w sprawie kredytów frankowych, przeprowadzony przez Mariusza Kamienieckiego z politologiem posłem Ruchu Kukiz 15 Andrzejem Maciejewskim. Komentując najnowszą propozycję A. Dudy w sprawach kredytów frankowych Maciejewski stwierdza: „ Ta propozycja jest niczym innym jak kolejnym zasiłkiem socjalnym, a nie rozwiązaniem systemowym (…) Zapowiedzi Andrzeja Dudy z kampanii prezydenckiej, a przypomnę, że problem dotyczy ok. 2 milionów Polaków ( ), ludzi, którzy są związani kredytami tzw. frankowymi, oraz ich rodzin- były jednoznaczne. A mianowicie, ze należy od początku te kredyty udzielane przez banki traktować jako kredyty złotówkowe, a nie walutowe. I jako kredyty złotówkowe powinny być przez nich spłacane. Przecież ci kredytobiorcy na oczy nie widzieli franka, a do ręki dostali złotówki (…) Kandydujący na urząd prezydenta RP Andrzej Duda ocenił, że ten problem uda się rozwiązać. Kiedy jednak został wybrany na najwyższy urząd w państwie jak widać zmienił zdanie”. No cóż mięczak Duda całkowicie ulega presji lobby bankowego zamiast wsłuchać się w problemy 2 milionów zwykłych ludzi i realizować, to co im obiecał. A poza tym warto przypomnieć, że w gronie jego kilku doradców ekonomicznych jest aż dwóch doradców związanych z lobby bankowym, nie ma zaś żadnego przedsiębiorcy. Z kolei Jan Kamieniecki w „Gazecie Polskiej codziennie” z 4 sierpnia 2017 r. pisze, że prezydencka nowela ustawy o wsparciu kredytobiorców spotkała się z najbardziej krytyczną ocena ze strony frankowiczów. Według Kamienieckiego: „Skupiające frankowiczów stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu negatywnie oceniło projekt (prezydencki – JRN) Przypomniało, że prezydent dał bankom rok na dobrowolną restrukturyzację „pseudowalutowych kredytów”. Zdaniem SBB w tym czasie banki nie wykazały chęci do rozmów z klientami. Po upływie tego e or dyia dugi terminu miało nastąpić ustawowe zmuszenie banków do odwalutowania tych kredytów, ale do tej pory tego nie zrobiono”. A „mięczak” Duda nic nie zrobił dla przyciśnięcia banków w interesie 2 milionów frankowiczów ! Warto przypomnieć wcześniejsze uwagi redaktorek Elizy Olczyk i Joanny Misiołek w artykule „PiS w uścisku frankowiczów, „Wprost” z 30 października 2016 r. Autorki „Wprost” pisały „Z naszych informacji wynika, że szef PiS jest też zniecierpliwiony całą sytuacją. Po pierwsze, prace w Kancelarii Prezydenta nad rozwiązaniem dla tej grupy zbytnio się przeciągały, po drugie rezultat nie jest zadowalający dla kredytobiorców (…) Faktycznie frankowicze ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu nie kryją swej wściekłości na Kancelarię Prezydenta. W oficjalnym stanowisku napisali, że żądają zaprzestania procedowania nad tym projektem jako sprzecznym z polskim prawem i szkodliwym dla kredytobiorców (…)”. Parokrotnie krytykował zaniechania A. Dudy w sprawie kredytów frankowych redaktor „Warszawskiej Gazety” Piotr Lewandowski . I tak np. w tekście „Załatwione odmownie” („Warszawska Gazeta” z 21 października 2016 r.) Lewandowski pisał : „Idźmy dalej -sprawa łże -kredytów frankowych, którą podnosił w kampanii prezydent Duda. Po długich korowodach i groteskowych konsultacjach via Komisja Nadzoru Finansowego, przesyłająca do banków ankiety, w które te wpisały, co chciały, szacując swe rzekome „straty”, wysmażono ostatecznie w Kancelarii Prezydenta kadłubowy projekt, sprowadzający się do zwrotu przez banki części spreadów. Zwracałem już w innym miejscu uwagę, że prezydencki zespół ekspertów składa się w większości z ludzi powiązanych z branżą finansową, nie dziwi więc, ze efekt ich prac dość jednoznacznie odebrany został jako sukces bankowego lobby. Frankowiczom rzucono na odczepne żałosny ogryzek, w niczym nierozwiązujący istoty bankowego szalbierstwa, polegającego – przypomnijmy na oferowaniu pod nazwą „kredytu” toksycznego instrumentu pochodnego wysokiego ryzyka. A wszystko to w sytuacji, gdy kolejne kraje jakoś potrafiły uporać się z problemem -niedawno dokonała tego Rumunia, gdzie na ostatniej prostej są prace nad przewalutowaniem kredytów, i to po historycznym kursie”. A więc nawet Rumunia potrafi dużo lepiej rozwiązać problemy niż Duda, stając po stronie tysięcy oszukanych zwykłych ludzi, a nie banków. Wstyd, wielki wstyd panie Duda! W najświeższym artykule P. Lewandowski, pisząc o swych obawach przed ustępstwami prezydenta A. Dudy wobec nacisków „nadzwyczajnej kasty sędziowskiej”, stwierdził: „mam na świeżo w pamięci, co prezydent zrobił z zapowiadaną „ustawą frankową”. Po długich miesiącach i kolejnych coraz bardziej pokracznych projektach Kancelaria Prezydenta wypuściła kadłubkowego potworka, który i tak utknął w sejmowej komisji. Jeśli Duda nie miał jaj, by postawić się bandzie banksterskich lobbystów, to jak niby ma pójść na konfrontację z „nadzwyczajną kastą ludzi?”. (Por. P. Lewandowski : Między wojną a hańbą, „Warszawska Gazeta” z 28 lipca 2017). REZYDENT DUDA OSZUKAŁ FRANKOWICZÓW Polonijny działacz społeczny z nowego Jorku Witold Rosowski pisał: „Frankowiczów” według mnie Prezydent wierutnie oszukał, obiecując ukrócić kryminalne praktyki banków zdzierających skórę z ludzi zaciągających kredyty w walutach, a na koniec żadnej reformy ani prawa nie wprowadził, natomiast w zamian zwrócił się do banków z pytaniem, czy chcą ten proceder ukrócić ? To tak, jakby zapytać złodzieja, czy chce, aby zabrać mu łup ?”. (Por. W. Rosowski: Dlaczego prezydent Andrzej Duda będzie prezydentem jednej kadencji, „Warszawska Gazeta” 28 lipca 2017 r. ). SZKODY WYNIKŁE Z ZABLOKOWANIA PRZEZ A. DUDĘ ANEKSU DO RAPORTU Z WERYFIKACJI WSI Inna dziedzina. Aleksander Ścios pisał w internecie 21 marca 2017 r. w tekście zatytułowanym „Gra na wybudzonego” prezydenta: „Troska pana prezydenta o bezpieczeństwo Polaków (pojmowana w dość przedziwny sposób), ujawniła się tylko w jednym obszarze – utajnienia i całkowitego zamilczenia Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI. To z woli Andrzeja Dudy Polacy nie mogą się dowiedzieć – jak dalece gangrena „długiego ramienia Moskwy” przeżarła życie publiczne III RP. To obecny prezydent zdecydował, że wiedza o patologicznych więzach łączących polityków, biznesmenów i ludzi służb sowieckich, jest Polakom zbędna. Pisałem już dawno, że każdy dzień ukrywania tych informacji oznacza kontynuację mafijnych związków i pozbawia nas prawa do wiedzy kształtującej świadomość społeczną, a ten, kto nadal ukrywa Aneks wyrządza Polakom ogromną krzywdę i podtrzymuje patologiczne układy”. (Podkr. -JRN Przypomnijmy, że Antoni Macierewicz już 2 października 2015 roku, na spotkaniu z Polonią w Chicago zapowiadał,, że na publikację aneksu trzeba poczekać jeszcze kilka tygodni (w domyśle: do zmiany rządu). Tymczasem minęło już przeszło półtora roku od obietnicy Macierewicza w sprawie Aneksu, a Duda nadal blokuje jego publikację. Nasuwa się pytanie, czy blokując tak długo ujawnienie „Aneksu” Duda stara się usilnie bronić jakąś osobę czy osoby. PREZYDENT A. DUDA WRESZCIE CAŁKOWICIE SIĘ ODSŁONIŁ Przez długi czas, znając wspomniane fakty z działań i wypowiedzi A. Dudy w ostatnich dwóch latach nie mogłem się nadziwić, skąd wynika aż tak naiwna wiara w niego u wielu osób, a czasem nawet uwielbienie?! My Polacy zbyt łatwo dajemy się nabrać na pozory. A tu sprzyjał przecenianiu Dudy fakt, że zaczął swą prezydenturę po zdecydowanie najgłupszym prezydencie RP (nawet Kwaśniewski bił go o wiele długości ) bucowatym bul Komorowskim. W tym całym nieszczęściu – tak szkodliwym zawetowaniu dwóch ustaw o sądownictwie przez A .Dudę jest jedna dobra rzecz. Oto Duda sam wreszcie się zdemaskował, pokazał w całej krasie swoją małość, uległość wobec nacisków „krakówka” i tym podobnych środowisk, w tym byłych kompanów ze zdradzieckiej antypolskiej Unii Wolności. Odsłaniając się Duda pokazał, że łagodnie mówiąc – nie jest najmądrzejszym politykiem! Bo sam przesądził o stopniowym schyłku swej kariery politycznej. PREZYDENT A. DUDA ZAPŁACIŁ ZA ZDRADĘ Naród nie daruje wybranemu głosami milionów Polaków Dudzie jego obecnej zdrady. Wetując obie ustawy o sądownictwie, Duda liczył na zwiększenie swej popularności. Jest wręcz przeciwnie. W ciągu zaledwie kilku dni stracił niemal 5 proc. poparcia., Jak pisał MK w „SuperExpressie” z 29 lipca 2017 r. w tekście „Andrzej Duda stracił przez swoje weta”: „W porównaniu do poprzedniego badania zaufanie do niego (Dudy-JRN) spadło niemal o 5 wynosi 38,6 proc. Wygląda na to, że dwa weta nie przyniosły oczekiwanych przez Pałac Prezydencki rezultatów”. Takie straty w ciągu zaledwie kilku dni, to bardzo dużo. Prezydent Duda znalazł się wyraźnie na równi pochyłej. Oby tak dalej ! PS. Szanowni Państwo: W internecie od 28 lipca jest umieszczone nagranie rozmowy red. R. Mossakowskiego ze mną pt. „Minął tydzień. Zdrada Andrzeja Dudy”. (Można je znaleźć pod adresem: Osiągnęło ono w ciągu tygodnia niesamowicie dużą ilość wyświetleń – 58 374 (na chwilę obecną 59,751) i blisko 300 komentarzy. Ustosunkuję się do nich w następnym odcinku mego blogu, poświęconym kolejny raz zdradzie A. Dudy. Serdecznie dziękuję za tak duże zainteresowanie czytelnikom blogu i słuchaczom moich nagrań w Internecie. JR Nowak A teraz ogromnie smutna wiadomość. Dziś rano dobiegła mnie informacja o śmierci mego serdecznego przyjaciela i wspaniałego towarzysza walk z antypolonizmem prof. Bogusława Wolniewicza. Niestety ani telefon stacjonarny ani komórka zmarłego nie są czynne. Bardzo proszę o powiadomienie mnie, kiedy i gdzie odbędzie się pogrzeb tego wielkiego Polaka. Wszystkich zapraszam na ten pogrzeb. Niech stanie się on wielką manifestacją polskości! Prof. Jerzy Robert Nowak Źródło: Jerzy Robert Nowak – Oficjalny blog, 7 sierpnia 2017. Blog autorski prof. Jerzego Roberta Nowaka
Wiersz Współczesność Liryka Julian Kornhauser . Sortuj: najpopularniejsze alfabetycznie. wiersze okresu współczesności Julian Kornhauser

Wiersz o zabiciu doktora Kahane A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie,żeby pana swego, Seweryna Kahane,zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami!Boże że go pożałuj i wszech synów Dawidowychiże tako marnie zeszli od nierównia swojego!Chciałci i jego bracia miła królowi służyćswą chorągiew mieć, ale żołnierze dali go milicjanci, kieleccy rodziceświętości nie mieli, bezbronne dzieci zatłukli!Zabiwszy, ulicami powlekli, bić Żydów krzyczeli,Polacy, kielczanie jako psy śmierci poznali, szkarady posłuchali,krwią splamili przyjacioły, na bruk ich Polaków zamknięty w obozie, w barakudrży, gdy dzielni chłopcy z orzełkami na czapkachdobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew. * * * Julian Kornhauser – „Kamyk i cień” – str 28, Wydawnictwo a5 – Poznań 1996. ISBN 83-85568-25-5 Książka dotowana przez Ministerstwo Kultury i Sztuki

Jestem zaskoczony. Przyzwyczajony do tancow poslanki Szczypinskiej w Palestynie i wypowiedzi sp. posla Gosiewskiego w temacie, czytam, ze w Izraelu bardzo chwala europoslow PiS. I bardzo chwala kandydata doktora Dude. Jak podaje portal izrael.org.il europoslowie PiS wypowiedzieli sie za Izraelem, a przeciw Palestynie. Dnia 17 grudnia 2014 w Parlamencie Europejskim przyjęto symboliczną
Julian Kornhauser Kamyk i cień EAN/ISBN: 9788385568254 ISBN: 83-85568-25-5 liczba stron: 56 format: 148x210 mm oprawa: broszurowa rok wydania: 1996 wydanie: I W centrum zainteresowania poezji Juliana Kornhausera była dotąd opresyjna rzeczywistość, dodajmy - rzeczywistość społeczno-polityczna. W zbiorach wierszy Kamyk i cień (Biblioteka Poetycka Wydawnictwa a5 pod redakcją Ryszarda Krynickiego, tom 27, Poznań 1996) oraz Było minęło (Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2001) poeta od tego, co dzieje się na jego oczach, oddziela to, co się stało i się nie i cień przynosi 30 wierszy i znakomity poemat Niebo nad górami, poświęcony pamięci malarza Andrzeja Wróblewskiego (1927-1957). Wiersze, które znalazły się w cyklu tytułowym oraz w cyklu Żydowska piosenka, odsyłają do wydanej w 1995 roku opowieści Kornhausera Dom, sen i gry dziecięce. Kornhauser nie kreśli jednak w swoich utworach obrazu utraconej Arkadii, beztroskiego dzieciństwa, niczego nie łagodzi, nie upiększa. Jak się wydaje, nie ma najmniejszej ochoty cokolwiek łagodzić czy upiększać. Dlatego też tragizmu autora Procesu i Zamku nie kwestionuje piosenkowy rytm i rym poświęconego mu wiersza Kafka, podobnie jak brutalności Wiersza o zabiciu doktora Kahane, którego tematem jest pogrom kielecki sprzed pół wieku, nie tonuje wcale stylizacja na Pieśń o zabiciu Andrzeja Tęczyńskiego z XV wieku: A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie, żeby pana swego, Seweryna Kahane, zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami! [...] Bóg Polaków zamknięty w obozie, w baraku drży, gdy dzielni chłopcy z orzełkami na czapkach dobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew. W Kamyku i cieniu znalazły się wiersze o tekturowym pudełku, o ołówku, o kamyku, który po latach okazał się pokrytym mchem głazem. Konkretność tych wierszy wyraża się także poprzez jasno określoną sytuację liryczną, wyraźne sprecyzowanie adresata utworu, ale przede wszystkim dzięki językowi: silnie nacechowanej żywej mowie. Poeta nie boi się języka konwersacyjnego, potocznego. Zapewne dzięki temu może teraz tak dobitnie rozliczyć się z młodością, z prawdą i legendą pokolenia. Myślę tu o wierszu Bat, w którym jako motto umieścił partyjne hasło z marca 1968 roku: "Syjoniści do Syjonu!", ale także o utworze Naród, kończącym się proroczo: "Wolny w granicach, / wierny zasadom / tańczy nieprzytomnie na gruzach epoki". Nie szczędzi czytelnikowi gorzkich słów. Prawda tej liryki kłuje w oczy, jest - by tak powiedzieć - prawdą niepopularną, ale jest prawdą. Każdy poeta się zmienia. Julian Kornhauser też. I rzecz nie tylko w tym, że zmieniając się, staje się lepszym, lecz w tym, że staje się innym. Bibliografia: Drzewucki Janusz: Poetyckie zwroty i powroty. Plus Minus 1997 nr 6 s. 19 Lisowski Krzysztof: Sytuacje, przedmioty, obrazy. Dekada Literacka 1997 nr 2/3 s. 16 Lisowski Krzysztof: Sytuacje, przedmioty, obrazy. List Oceaniczny 1997 nr 47 s. 2 Michałowski Piotr: Rozwiązywanie czasu. Kwartalnik Artystyczny 1997 nr 3 s. 120-123 Szałasta-Rogowska Bożena: Dziecko, czas, śmierć. Śląsk 1997 nr 6 s. 76 Szaruga Leszek: Ponad sprzecznościami. Opcje 1997 nr 3 s. 115-116 Zawada Andrzej: Pamięć i doświadczenie. Nowe Książki 1997 nr 5 s. 17 Głosy, formy, światy. Warianty poezji nowoczesnej Autor: Piotr Michałowski Rok wydania: 2008 ISBN: 9788-242-0955-2; wyd. elektron.: 97883-242-1837-0 Liczba stron: 336 Format: A5 Okładka: miękka Ale poezja nie jest dla każdego i nie każdy w niej odnajduje siebie. Może na przykład znaleźć innych ludzi. Jest to wiersz powszechny, jeśli chodzi o uczucia. O zmianę uczuć i postaw. Zmianę kontrolowaną. Jest to wiersz o władzy. O ludzkiej zmienności i bezwzględności. O koniunkturalizmie. O naiwności oraz oszustwie. Oddajmy głos teściowi kandydata...Oddajmy głos teściowi kandydata...lut 08, 2015#12015-02-08T15:09Zapamiętać Masz oczy, więc patrz. Nie uroń ani listeczka z tego okrągłego świata, ani jednej żyłki z jego delikatnego naskórka, patrz i zapamiętaj: to jest dąb, który nigdy nie opuści ziemi, to jest gwiazda trzymająca twe sny na sznurku, to jest dom, napuszony jak mądra sowa, a to mama, wyjmująca gorące ziemniaki z garnka. Julian Kornhauser Prywatnie - teść A. K Regent - "Przypatruję się jako to mam we zwyczaju, biegowi rzeczy ludzkich..."lut 08, 2015#22015-02-08T15:37CYRUS Magnus wrote:Prywatnie - teść A. przynajmniej już wiem, dlaczego nazwisko Kornhauser praktycznie zniknęło z 08, 2015#32015-02-08T15:44peterman wrote:CYRUS Magnus wrote:Prywatnie - teść A. przynajmniej już wiem, dlaczego nazwisko Kornhauser praktycznie zniknęło z Gazowni. Niby niewiele ale znaczy wiele...C K Regent - "Przypatruję się jako to mam we zwyczaju, biegowi rzeczy ludzkich..."lut 17, 2015#42015-02-17T17:16nu zaintrygowal mnie Szanowny tym poeta az natknalem sie na taka analize: Nu i cytuja tam fragmenty wiersza "Wiersz o zabiciu doktora Kahane". Jak sie go przeczyta, to interpretacja utworu przytoczonego przez Szanownego nie musi byc tak jednoznaczna jakbysmy 17, 2015#52015-02-17T18:46kulega przeczytal tylko rzeczony fragment, czy znalazł calosc? fragment brzmi nieciekawie, ale nie podejmuje sie posiąsc opinii o tem, poki calosci nie 17, 2015#62015-02-17T19:13Jak Kulega znajdzie calosc, to prosze. Opracowanie tworczosci wyglada na wiarygodne - w przeciwienstwie do smieci, ktore wyskakuja, gdy google wpisze sie tytul wiersza. Mam nadzieje, ze wiersz znajde tu: ale nie chce instalowac przegladarki do djvu na firmowym komputrze... Zobacze w 18, 2015#72015-02-18T11:10Szanowny Elrądu Jak by nie patrzeć, ubecja (czy tam KBW, jeden pies) przeprowadzająca pogrom kielecki generalnie nosiła mundury z orłami na czapkach. Wg wikipedii dr Kahane został zastrzelony w pierwszej fazie pogromu przez umundurowanego funkcjonariusza. Szczera więc prawda wychodzi z udostępnionego czterowiersza. A w jakim kontekście ta prawda została osadzona i do czego użyta, tego nie wiadomo, bo reszty wiersza brak. //edit: tam, gdzie zalinkowałeś, też nie ma. Jest trójstronicowy artykuł Kornhausera i tyle.// lut 18, 2015#82015-02-18T12:16nu. ale bardzo by się przydała ta reszta, dla 18, 2015#92015-02-18T15:25Nu i racja. UBecy nosili orzelki. Ale te orzelki nie symbolizowaly polskosci a jej upodlenie. W fragmencie wiersza nie ma dywagacji a wskazanie sprawcy. Co wiecej - ten fragment nie mowi o oficerach i sforze podleglych im sluzalczych pieskow ale mieszczanach, chlopach a technika zabojstwa (rurka na odlew a nie strzal) sugeruje czynny udzial gawiedzi. Jestesmy sprawcami. Przynajmniej w tym fragmencie. Niestety, nie mam dostepu do dobrej biblioteki. Moze ktos z Kulegow przeczytalby calosc?wrz 25, 2017#102017-09-25T17:39elrond pisze: Jak Kulega znajdzie calosc, to prosze. Opracowanie tworczosci wyglada na wiarygodne - w przeciwienstwie do smieci, ktore wyskakuja, gdy google wpisze sie tytul wiersza. Mam nadzieje, ze wiersz znajde tu: ale nie chce instalowac przegladarki do djvu na firmowym komputrze... Zobacze w domu. Elrond, znalazles te dzieła Konhausera in extenso? bardzom ciekaw...Napisano przez przełomową przeglądarkę 25, 2017#112017-09-25T18:25Doktór Kahane został idolem całej prawicowej szurii po tem jak ktoś znalazł u Teścia Rzeczypospolitej zabawne nawiązanie do średniowiecznego wiersza. Kurde, norrrmalnie, gdyby nie to, że nie mam głowy do wierszyków, to bym może i zajął stanowisko. A tak, to tylko zacytuję mój ólóbiony komiks: Zbastuj frajerze, bo nie lubię jak pchła beka!wrz 25, 2017#122017-09-25T18:42wrz 25, 2017#132017-09-25T21:08tej, ignac, coś sie, szaleju najadł, a? a poważniej: - "zabawne nawiązanie do średniowiecznego wiersza" to niby które - dawaj! ja bym bardzo chciał dociec, czy ten facet naprawde pisał o polakach mordująch żydówki, czy nie pisał - i tyle. wszystko w kontekscie jego niebywale podłego rzecznika, któren wywołuje we mię najgorsze skojarzenia, dokładniej - obrony kasty sędziowskiey. to jak - wolno na forumku roztrząsać - czy nie wolno - bo już się gubię...??wrz 25, 2017#142017-09-25T21:09elrond pisze: nie. Temat znów odżył? kulega obiecał obejrzeć w DejaVu zasoby jakowejś biblioteki, zeby cały wierszyk zlustrować na spokojnie, zanim człeń se zdanie wyrobi. Nawiązuje do tego bo na jakichś typiczno Olginowych memach temat właśnie odżył, i chcę wiedzieć, czy słusznie, czy 25, 2017#152017-09-25T21:34OK. znalazłem cały wierszyk o pogromie kieleckim. Wiersz o zabiciu doktora Kahane A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie, żeby pana swego, Seweryna Kahane, zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami! Boże że go pożałuj i wszech synów Dawidowych iże tako marnie zeszli od nierównia swojego! Chciałci i jego bracia miła królowi służyć swą chorągiew mieć, ale żołnierze dali go zabić. Żołnierze, milicjanci, kieleccy rodzice świętości nie mieli, bezbronne dzieci zatłukli! Zabiwszy, ulicami powlekli, bić Żydów krzyczeli, Polacy, kielczanie jako psy kłamacze. Okrutność śmierci poznali, szkarady posłuchali, krwią splamili przyjacioły, na bruk ich wyrzucili. Bóg Polaków zamknięty w obozie, w baraku drży, gdy dzielni chłopcy z orzełkami na czapkach dobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew. wiersz jest ogniwem cyklu Żydowska piosenka z tomu Kamyk i cień cyt. za: J. Kornhauser, Wiersze zebrane, pod red. A. Glenia i J. Kornhausera, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2016, s. 426 ... ra-kahane/ albo autor niezupełnie prawdziwie wiedział, co tam się działo, albo autor działa z premedytacją... @Ignac - nawiązanie ani przez sekundę nie jest zabawne. Z wiersza tego nie sposób to ocenić na pewno, w końcu pisze to poeta wrażliwiec - dla mnie wątek przez przełomową przeglądarkę 26, 2017#162017-09-26T07:32Ani rytmu, ani rymu, rwane metrum szarpie nerwy, czytać w spokoju nie sposób. Podobnie polszczyzna, jakby kto wyrazy do wiersza, z wielkim mozołem tępą piłą haratał do podołka. Jeżeli toto jest reprezentatywne dla autora, tedy mu serdecznie współczuję 26, 2017#172017-09-26T07:34a ja kuledze stanu wyksztalcenia literackego z pierszej klasy lyceuma wrz 26, 2017#182017-09-26T07:49z historii o zabiciu teczynskiego morau jest taki rze, kowal zabil, szewca powiesili jak kto niedouczony, niech sie douczy, zamniast pisac bzdury____________ Polakom, narodowi żyiącemu w naywiększey wolności, samo spomnienie odmiany wiary, płacenie haraczu i zburzenia zamków jest naynieznośnieyszem, zwłaszcza póki tylko prawice ich oręża iąć się mogą. I choć tu sam dla utwierdzenia pokoiu od Pana mego przybyłem, brzydzę się temi trzema nayhaniebnieyszemi rzeczami i woynę mam za nayuczciwszy 26, 2017#192017-09-26T12:46xpost1 pisze: tej, ignac, coś sie, szaleju najadł, a? a poważniej: - "zabawne nawiązanie do średniowiecznego wiersza" to niby które - dawaj! Kolega Iaremu już niby zapodał, ale tak hermetycznie, że jak ktoś nie wie, to się nie jacy to źli ludzie mieszczanie krakowianie, Żeby pana swego, wielkiego chorągiewnego, Zabiliście, chłopi, Andrzeja Tęczyńskiego! Boże się go pożałuj, człowieka dobrego, Iże tako marnie szczedł od nierownia swojego!1 Chciał ci krolowi służyci, swą chorągiew mieci, A o chłopi pogębek2 dali ji zabici. W kościele-ć ji zabili, na tem Boga nie znali, Świątości ni zacz3 nie mieli, kapłany poranili. Zabiwszy, rynną ji wlekli4, na wschod5 nogi włożyli, Z tego mu gańbę6 czynili. Do wrocławianow posłali, do takich jako i sami, A skarżąc na ziemiany, by jim gwałty działali. Wrocławianie jim odpowiedzieli, żeście to źle udziałali7, Żeście się ukwapili8, człowieka zabili. Kłamacie, chłopi, jako psi, byście tacy byli: Nie stojicie wszytcy za jeden palec jego! Mnimaliście, chłopi, by tego nie pomszczono? Już ci jich szeć9 sieczono, jeszcze na tem mało! A ten Waltko radźsa, ten niewierny zdradźsa, Z Greglarem10 się radzili, jakoby ji zabić mieli. Pan krakowski11 jego miłość z swojimi przyjacioły, Boże, je racz uzdrowić, że tego pomścili! Jaki to syn12 ślachetny Andrzeja Tęczyńskiego, Żeć on mści gorąco oćsa swego - Boże, ji racz pozdrowić13 ode wszego złego! Amen. ... 28, 2017#202017-09-28T15:34Nu barzo uniżenie dziękuję koleżeństwu za oświecenie. We wcześniejszych postach stało jak byk, że to jakaś imitacja średniowiecza. Jakiego dokładnie - przyznaję - nie wiedziałem. Tyle, że informację asanów moim zdaniem niewiele zmieniają. Wzorzec jest rytmiczny i równy, rymowany po ludzku, wedle jakiegoś planu, którego się poet twardo trzyma. Niczego takiego nie można powiedzieć o podróbie, która niby to stara się być trzynastozgłoskowa, ale po prawdzie mamy jazdę od dziewięciu do szesnastu, zależy jak akurat wyjszło. Rymunima wcale (wszak współcześni dumni wierszokleci odrzucają ten omszały przeżytek), a słownictwo umęczone gorzej niż dwaj złoczyńcy pod Ponckim Piłatem. Szczególnie wzruszyli mię "psy kłamacze" jako rozwinięcie "kłamacie, chłopi, jako psi" - to jest klasyczny przykład haratania słowa tępą piłą w zapatrzeniu na wzorzec i w nadziei że się jednak uda wyrżnąć co udatnego. Drugie "fajne" to rozmnożenie "Tęczyńskiego który zszedł od nierównia swego", "w synów Dawidowych którzy zeszli od nierównia swego". Ctrl-C, Ctrl-V oraz zmiana liczby pojedynczej na mnogą. Pastisz to to nie jest, tym bardziej twórcza interpretacja. Plagiat? a właściwie plagiacik, bo literek raptem pół garstki. Jest też "Bóg zamknięty w obozie, w baraku". Może za chwilę dostanę ponownie w potylicę od znakomitych tutejszych literaturoznawców, ale zaryzykuję, co mi tam. Skąd i po co ów tajemniczy obóz i barak? W swej ciemnocie i niewyrafinowaniu za nic nie potrafię znaleźć nawiązania: ani do wiersza-pierwowzoru, ani do wydarzeń. Widać że czeladnik Melpomeny bardzo chciał nam coś powiedzieć ... ale nie wiadomo co. Być może se wykombinował, że jak w jednej linii będzie stało "Bóg Polaków [dowolny wypełniacz do trzynastu zgłosek] w baraku", to będzie niby-rym i melodia dla osłodzenia końca - kompletnie do niczego. Jest tego więcej, ale uważam iż powyższe wystarcza z nawiązką. Idźcież dobrzy ludzie z taką toporzaną poezyją dzie indzi. YU0nG.
  • ezt3ep719z.pages.dev/32
  • ezt3ep719z.pages.dev/49
  • ezt3ep719z.pages.dev/390
  • ezt3ep719z.pages.dev/29
  • ezt3ep719z.pages.dev/323
  • ezt3ep719z.pages.dev/153
  • ezt3ep719z.pages.dev/113
  • ezt3ep719z.pages.dev/151
  • ezt3ep719z.pages.dev/60
  • julian kornhauser wiersz o zabiciu doktora kahane